Kolejne spotkanie z cyklu radiowo-koncertowego Rendez Vous o 18:10, w ramach Poznańskiej Akademii Senioralnej, spowodowało, że zebrało się liczne i wierne grono nie tylko PTAAAK-owej rodziny. Gospodarzem spotkania tradycyjnie był red. Krzysztof Wodniczak, który jak zwykle z nutką humoru powitał obecnych. Spotkanie otworzył sygnałówką graną na saksofonie przesympatyczny multiinstrumentalista, nasz kolega Jurek Konopa, któremu akompaniował Michał Szóstek wszechstronny muzyk i aranżer, odgrywający także swoją rolę jako akompaniator w songach Marzeny Scholtz.
Gospodarz spotkania szybko przeniósł nas w lata 70-te minionego stulecia, wspominając z rozrzewnieniem czas, kiedy muzyka była sakramentem duszy wnikającym poprzez uszy złaknionych zakazanych rytmów słuchaczy. Koncert rozpoczęła wybitna wokalistka jazzująca Marzena Scholtz, która wykonała wyjątkowy w swej warstwie słownej utwór z rep. wczesnego Czesława Niemena pt. „Obok nas”. Klimat utworu w pełni potwierdziło wykonanie Marzeny, a sala ciepło odebrała utwór otwierający nasze spotkanie. Kolejna nie tuzinkowa wykonawczyni to Dorota Matuśkiewicz, której wszechstronne zainteresowania budzą szacunek i zaciekawienie fanów jej talentu wokalnego. Szczególnie interesująco rysuje się jej postać w krótkim CV, z jakim zapoznał nas prowadzący, red. Krzysztof Wodniczak: „Od 2014 roku należy do Zespołu Pieśni i Tańca Lusowiacy, w którym tańczy i śpiewa. W 2015 rozpoczęła rozwijać swoje umiejętności malarskie, a w roku 2020 rozpoczęła indywidualna naukę śpiewu. Do tej pory udało się jej zorganizować trzy wernisaże (Dom Kultury Bajka 2019, dwie wystawy w pałacu Jankowice – wernisaż on-line) i drugi w sali koncertowej. Podczas wernisaży mogła zaprezentować się jako malarka, ale także jako tancerka i wokalistka. Oprócz tego zaprezentowała się wokalnie podczas WOŚP w Pałacu Jankowice Tam też umożliwiono jej zorganizowanie recitalu podczas wystawy jej obrazów. Swoje uzdolnienia rozwija cały czas, biorąc udział w rozmaitych warsztatach, plenerach oraz poprzez udział w lekcjach indywidualnych. Od niedawna również uczy się gry na skrzypcach. Jej celem jest zorganizowanie takiego wydarzenia, w którym połączy wszystkie moje pasje, czyli taniec, śpiew, malarstwo oraz grę na skrzypcach. Ma to nastąpić jeszcze w nowym sezonie artystycznym. „Dorota Miśkiewicz z powodzeniem zaprezentowała w swoim wykonaniu trzy utwory pt. „Ja wysiadam”, „Jesienny Pan”, „Żegnaj Kotku”.
Kolejni wykonawcy, wyjątkowy i wspaniały Zespół Bardowie, na początku swojego występu wykonali światowe hity, same delicje. Wyjątkowo oszczędny w swych pochwałach red. K. Wodniczak sam rozpływał się w zachwycie. W ich debiucie na naszej klubowej scenie zaśpiewali takie hity jak: „A Manwithout Live Sway”, „Unchained Melody”, „New York”. Porywające wykonanie, wspaniały wokal solisty, jak i bliski w klimacie oryginałowi występ poruszył naszą wspaniałą klubową widownią. Szczególnie podczas wykonywania hitu pt. „New York”. Okazało się, że to był skromny wstęp, którego druga część znacznie podwyższyła temperaturę na sali. Trudno się dziwić kiedy w połowie Bardowie doskonale pod względem wykonawczym dobrani i zgrani, dali ognia śpiewając takie hity jak: „Wonderland By Night”, „5morning By Night”, „Kuba – wyspa jak wulkan gorąca”, „Rock And Roll”.
Cała sala między nami rozszalała się wszystkimi stronami, gdzie nie było pary nóg, którymi każdy poruszać mógł. A to pospolite muzyczne ruszenie przywołało nie jedno miłe z przeszłości wspomnienie – takie z okresów znanych nam jako fajfy, tak więc wszystko ślicznie przebiegało rytmicznie. Drodzy czytelnicy na takie wydarzenie bis od dzisiaj każdy z nas liczy.
Po tym muzycznym, oszołomieniu przyszła chwila kolejnego występu – sympatycznie odebranej w pierwszej części koncertu – Doroty Matuśkiewicz. W jej wykonaniu usłyszeliśmy nostalgiczne dźwięki, kompozycje jej krewnego Jerzego Dudusia Matuśkiewicza, ze słowami Agnieszki Osieckiej i Wojciecha Młynarskiego. Dorota Matuśkiewicz oplotła nas subtelnymi dźwiękami, szczególnie męska część widowni, która słuchała jej, będąc pod pełnym uroku obrazem urodziwej wokalistki, której styl mimo woli mocno oddziaływał na widownię.
Wszystko – aby nadal było ślicznie i nostalgicznie – zakończyło się chóralnym odśpiewaniem życzenia 100 lat solenizantowi jakim był sam wyróżniający się swoją osobowością prowadzący red. Krzysztof Wodniczak.
A gwoli ścisłości, z powodu do pisania nieodpartej miłości,
powyższe fakty opisał i słowem utrwalił kronikarz
Zbigniew Roth