Wieczór strąconą gałęzią
patrzy z dołu gorącym rubinem
okiem cherubina
Kradnę imię niebu tętniące sokami
głodem duszy nutą w kielichu
rozwartym
obrazy rozkwitają srebrem
lśnieniem gładzą wnętrze
Znikam i żyję od nowa niewzruszona
majestatyczna
wonią kwiatu nawołuję frazę
nurzającą we mnie jak w pucharze
Ziewa i płoni
ścieka ostrym wodospadem
i leci z wyobraźnią przez powietrze
czyniąc ze śliny dziesiątą część mowy
kując i spinając zamieć czarną
Żegnają teraz na zawsze lamentem
odlotu
Prawdą są dzisiaj – zbyt mało
jutro zahaczą o sławę – za wiele
Jolanta Szkudlarek „Lilia”
23.02.2017r. godz. 12.45