Fot. Zbigniew Roth

W poniedziałek dnia 27.06.2021r o godz 18:10 w Jeżyckim Centrum Kultury w ramach Poznańskiej Akademii Senioralnej odbył się tradycyjny koncert, który jak zawsze poprowadził pasjonat brzmień z tamtych lat red. Krzysztof Wodniczak.

Pierwszy występ dzięki liderowi byłej grupy Konsonans, a obecnie duetu Dariusz &Danuta Stoccy, pozornie wizualnie senioralny, ale subtelny w brzmieniu i klimacie, dał wiele drgnień naszym sercom. Wspaniały duet małżonków, którego geneza oparta o fundament pięknej ludzkiej miłości i fascynacji do muzyki, dała nam możliwość przeżyć, wspomnienia oparte o wspólny smak muzyczny. Pan Darek ubrany w tradycyjne ponczo zagrał nieśmiertelny utwór „El Condor Pasa” przy wydatnym wsparciu małżonki Danuty, który to utwór został wykonany na instrumentach nazywających się Melodyka. Pani Danusia dotychczasowa członkini byłego zespołu Konsonans, wokalistka za namową męża, podczas izolacji w okresie Pandemii opanowała grę na tym instrumencie. Pani Danusia jest urodziwą i pełnoprawną członkinią duetu Dariusz&Danuta Stoccy, który osobiście nazwałbym w skrócie DDS, co w wolnym tłumaczeniu dałoby nazwę Duet DoSkonały. W repertuarze tej sympatycznej pary zabrzmiały tak miłe uchu utwory oparte na kanwie irlandzkiej muzyki ludowej oraz inne utwory. Między innymi „Si loheag si mhor”, „South winds”, „Over the rain?”, „Wielka woda” i „Ballada o ciotce Matyldzie”, co zostało przyjęte mocnym aplauzem przez publiczność.

W tym miejscu należy podkreślić, że wspaniałym przerywnikiem był występ Sławomira Jaślara z utworami „O sole mijo” z neapolitańskiego repertuaru Presleya oraz dynamicznym, stricte aktorskim w wykonaniu, a i humorystycznym w treści utworze z repertuaru Bogdana Łazuki, pt. „Bogdan, Bogdan trzymaj się”. Zarówno aparycja Sławomira jak i piękne wykonanie utworów, tego sympatycznego tenora, średniego pokolenia, było dla słuchaczy ważnym przerywnikiem.

Drugą część koncertu wypełnił wspaniały zespól mocnego uderzenia, kwartet gitarowy BLACK NIGHT w składzie: Jarosław Kowala – gitara prowadząca, Mariusz Pawlaczyk – gitara, Zenon Strzałkowski – gitara basowa, Andrzej Forysiak – perkusja. Wykonali następujące utwory: „Shazam”, „Walk Dont Run”, „The Young Ones”, „Shinding”, „Thema For Young Lovers”, „Foot Tapper”, „Apache”, „Dancing On”, „Hause of the Rising Sun”, „Stoję w oknie”, melodie z serialu „Wojna domowa”.

Kłamstwem byłoby udawanie, że nic się nie działo, że „hałas” to trochę jak na oczekiwania widza to za mało. Drodzy czytelnicy ten występ to finezja gry tego kwartetu, która nie tylko objęła dźwiękami miłymi dla ucha, ale poderwała ciała, nogi, nawet tych ze znaczną objętością brzucha. Nogi od podłoża się oderwały, dźwięki gitar zniewalały i z przyjemnością wspominam teraz po czasie finezje gry na gitarowym basie, a co się działo kiedy rytmiczne uderzenie w talerze i stopą w bęben brzmiało. Hitem wieczoru bez wątpienia było zachowanie „Wielkiego Ptaka”, czyli Krzysztofa Wodniczaka, który to dostojny w swej znacznej posturze wywijał z marynarką w górze. A zachwycona publika poderwała się wtórując nie tylko wolnymi głosami, pełnymi wspomnień z czasów, kiedy takie zachowania były na porządku dziennym. Każdy kolejny numer grany przez ten wspaniały kwartet, wydawał się podwajać naszą senioralną energię, gdzie twarze jak latarnie światłem dawały blask wnętrzu słonecznymi uśmiechami. Oczywiście co bardziej krewkie osoby, natychmiast wykorzystały okazję do tanecznych swawoli i pewnie nie jedną osobę dziś bioderko boli.

Relacja z tego wyjątkowego wydarzenia nie byłaby pełna, gdybym nie wspomniał o sponsorowanym posiłku w ogródku przylegającym do pomieszczeń klubowych. Smakowała nie tylko konsumpcja ciepłych kiełbasek z dodatkami, ale mam jeszcze w uszach po koncercie pogwarki między nami. Zwyciężyła braterska miłość do pięknej muzyki jaka, bez względu na gatunek i wykonanie, zbliża nas do siebie i w sercach zostanie.

Zbigniew Roth