Skąd właśnie w Poznaniu, a nie w innej miejscowości od ponad 20 lat trwa zainteresowanie muzyką, jaką po sobie pozostawił Elvis Aron Presley? Pytanie to mogę pozostawić bez kluczowej odpowiedzi i w wymiarze zerojedynkowym.

Fot. Hieronim Dymalski

Zawsze wydawało mi się, że pośmiertne muzykowanie dla KOGOŚ jest czymś właściwym i znamiennym. Stąd liczne projekty typu In Memorian czy Tribute. Dobrze, że w stolicy Wielkopolski i w dniu urodzin (8 stycznia) i dniu śmierci (16 sierpnia) odbywają się takie wspominkowe muzykowania dedykowane Królowi Rock and Rolla.

Fot. Hieronim Dymalski

W tym roku z powodów pandemicznym ten koncert miał nieco inny charakter, bardziej kameralny. Zmieniono miejsce koncertowe na Muszlę Koncertową w Parku Wilsona – okazało się trafione, bo stworzyło bardziej familijny charakter. Również program nie był tak statyczny i przewidywalny jak w latach ubiegłych, gdzie brylowali „rutyniarze” (Wojciech Korda, Michał Milowicz, Paweł Bączkowski, Tomasz Dziubiński, Wojciech Gąssowski, Sławomir Jaślar). Pozwolono młodszym wziąć na swoje barki ciężar organizacyjny i producencki, sprawdził się duet Marianna Ćwiąkała – Włodek Sładkowski, który już debiutował w październiku ub.r. podczas koncertu „Poznańska muzyka wolności” w Auli UAM. Dotychczasowi organizatorzy przekazali poznańską Presleyomanię w godne ręce. I niech tak pozostanie.

Fot. Hieronim Dymalski

W dniu koncertu Presleyowskiego, czyli 22 sierpnia br., było dziewięć innych imprez m.in. „Rzeka żywa” w Bramie Poznania, Prezentacja instalacji w Muzeum Powstania Wielkopolskiego, zwiedzanie wystawy „Alfabet mody” w Muzeum Historii Ubioru, oprowadzenie kuratorskie po wystawie „Formy w przestrzeni” w Muzeum Narodowym, spacer po wystawie „Tymczas” w Galerii Miejskiej Arsenał, spektakl „Elvis” w reżyserii Michała Siegoczyńskiego w Teatrze Nowym, Akademia Gitary zaprosiła na koncert Łukasza Kuropaczewskiego w poznańskiej Farze, natomiast w parku przy Starym Browarze wystąpiła Sanah.

Fot. Hieronim Dymalski

Ani konkurencja, ani deszczowa pogoda nie odstraszyła fanów Elvisa Presleya, którzy – mimo obostrzeń epidemicznych – przybyli do Parku Wilsona. Może w nie tak licznej grupie, jak w tym miejscu na przedwojennym baletowym spektaklu, gdzie przybyło 3.000 melomanów.

Fot. Hieronim Dymalski

Doczekaliśmy się wspaniałej imprezy, podczas której nogi same rwały się do tańca. Oprócz zawodowej grupy tanecznej Boogie Beat „pląsającej” na estradzie, pojawiły się domorosłe duety traktujące rock and roll z należnym uszanowaniem. Śpiewająca młodzież (Marianna Ćwiąkala, Małgorzata Szczwany, Filip Popow, Marcel Lelo) i już dojrzali wokaliści (Włodek Janowski, Grzegorz Kupczyk, Wojtek Szopka) zachęcali nas do pokierowania naszymi krokami (i biodrami), by oddać atmosferę lat sześćdziesiątych i siedemdziesiątych, jaka panowała w klubach młodzieżowych i studenckich na tzw. ubawach lub fajfach.

Krzysztof Wodniczak