Wracają tradycyjne spotkania w Jeżyckim Centrum Kultury. W najbliższym czasie będzie możliwość nieodpłatnego skorzystania z wielu zajęć, m.in. w ramach ścieżki fotograficznej, językowej, miejskiej, społecznej, plastycznej, garncarskiej oraz dziennikarskiej.

Fot. Roman Szymański

Pierwsze spotkanie po okresie obostrzeń spowodowanych pandemią odbyło się 15 czerwca, a wykład poprowadził red. Krzysztof Wodniczak, pomysłodawca i organizator cyklicznych imprez i festiwali, współorganizator „Wielkopolskich Rytmów Młodych” w Jarocinie, które później przerodziły się w jarociński festiwal rockowy, a także Reggae nad Wartą i Country nad Wartą, który tym razem zaprosił sympatyków muzyki na ciekawy wykład podsumowujący 50-lecie działalności, otwarcia w Jarocinie Spichlerza Polskiego Rocka, by upamiętnić dokonania Wielkopolskich Rytmów Młodych i festiwali rockowych, osób wyjątkowo zaangażowanych, tak w działalność publicystyczną, jak i… a może przede wszystkim posiadających duży wkład w rozwój muzyczny. Ciekawa dyskusja wywołana tematem spotkania w Jarocinie, wywołała wiele wspomnień, a z doświadczeniami ze spotkań podzielili się także: Piotr Kałużny, założyciel zespołu SEKWENS, laureata I Wielkopolskich Rytmów Młodych Hirek Ścigacz, jarociński dziennikarz współtworzący Radio JA, Przemek Lisiecki bywający w Jarocinie z zespołem Blues Trio Wojciecha Skowrońskiego i Włodek Janowski. Przyjeżdżający do Jarocina z zespołami TAKT i VADEMECUM. Spotkanie zakończyło się muzycznie, bo jakże mogło być inaczej.

Po powitaniu wszystkich Krzysztof Wodniczak zabierając głos powiedział:

„Ja wtedy, w latach 70., zapraszałem do Jarocina nie tylko dziennikarzy, w miarę znaczących ze Sztandaru Młodych, z Życia Warszawy, Słowa Powszechnego, z tygodnika Polityka, Za I Przeciw, Panorama, ze Studenta i z Rozgłośni Harcerskiej oraz z Polskiego Radia, wówczas tych programów było niewiele. Sam fakt, że w tym czasie, w latach 70-tych było takich przeglądów regionalnych zdecydowanie więcej, było kilkadziesiąt może, a uchowały się tylko WRM. W pobliżu Jarocina w Kaliszu były Rytmy nad Prosną. Wcześniej był festiwal Awangardy Beatowej z zespołami o proweniencji bardzo rockowej i ogólnopolskim znaczeniu. W Chodzieży również odbywały się ale po dwóch, czy trzech edycjach stracił markę. W Olsztynie był festiwal czy przegląd Antałek. W Jeleniej Górze, w Płocku; naprawdę było tych festiwali wiele. Natomiast mogę powiedzieć, że to, co się udało w Jarocinie, to dzięki temu, że zawsze było sześciu jurorów, a wśród nich trzech zawsze było dziennikarzy, a trzech muzyków. Przyjeżdżali Jarosław  Kukulski, Jerzy Milian, Wojciech Skowroński, Hubert Szymczyński. Oczywiście zdania muzyków zawsze bardziej się liczyły. Pomijam to, że w miejscowej prasie czy to w Ziemi Kaliskiej czy Gazecie Poznańskiej, Ekspresie, w Głosie Wielkopolskim też starałem się, żeby, chociaż podać listę laureatów, nazwy tych zespołów, które otrzymały jakieś trofea czy wyróżnienia. Także po latach dopatruje się w tym może nie sukcesu, ale przetrwania WRM. Tez mogę powiedzieć, że to ja doprowadziłem do tego, że sesje nagraniowe w Rozgłośni Polskiego Radia w Poznaniu mogli nagrywać laureaci poszczególnych edycji WRM. Miejscowe władze, też żywo na to reagowały i upoważniły mnie do zapraszania na koncert galowy zespoły i solistów jakie preferowałem. A byli to Niebiesko-Czarni z solistami Adą Rusowicz i Wojtkiem Kordą, Romuald i Roman, Anawa z Andrzejem Zaucha, Niczego Sobie, IrJan itp.

Fot. Roman Szymański

W tym czasie, czyli w latach 80. stworzyłem w Gorzowie Reggae nad Wartą, gdzie nie tylko zespoły reggeawe były zapraszane, ale i np. Dżem. Pamiętam, gdy o 4 nad ranem, słońce już wschodzi, pada deszcz, a Dżem gra, czuliśmy się jak na prawdziwym Woodstocku, tym amerykańskim. Później organizowałem też trochę mniejsze imprezy tematyczne jak Dobry wieczór Mr Blues, gdzie występowali czołowi polscy wykonawcy. Sekundowałem Dudkowi przy pierwszych trzech edycjach Rawa Blues. W latach 90. organizowałem koncerty w Poznańskiej Farze w ramach Poznańskie Muzykalia. Potem cykle Poznaniacy Pamiętają Presleya, Urodziny Niemena. Teraz pracuję nad koncertem Klenczonowskim, który zorganizujemy wspólnie z siostrą Hanią Klenczon. Mam też przygotowaną wersję koncertową pt. Nie lękaj się, wspólnie z zespołem Piotra Wiza Sun Flower Orchestra. Ciągle mi się chce, ale twierdzę, że Jarocin i WRM dały mi jakąś pieczątkę i przepustkę do wejścia na parnas muzyczny.

W tym czasie nie odnosiłem wrażenia, że ktoś może tym w jakiś sposób manewrować, czy manipulować. Może, dlatego, że wówczas najważniejszy był naczelnik, sekretarz komitetu powiatowego, szef powiatowego ZSMP.

Na zakończenie swego expose Krzysztof Wodniczak stwierdził, że gdyby nadal współtworzył Wielkopolskie Rytmy Młodych, na pewno utrzymałby tę nazwę oraz zachowałby formę eklektyczną. Nie ma zdecydowanego, ulubionego nurtu muzycznego czy konwencji stylistycznej. W związku, z czym najbardziej mu odpowiadają formy urockowione, ale instrumentowane większymi formami, czy to keyboardami, czy też prawdziwymi smyczkami. Formy połączeniowe: klasyczne z rockowymi. Dopuszczałby, prawie wszystkich, ale chyba dystansowałby się od punkowych form oraz od rapu czy hip hop-u. Krzysztof Wodniczak organizował również festiwale z przesłaniem czy przeglądy muzyki chrześcijańskiej. Zapraszał nawet zespoły śpiewające ku chwale Pana.

Fot. Roman Szymański

Spotkanie zakończyło się muzycznie, a jakże mogło być inaczej, Z recitalem wystąpił Włodek Janowski, który swoją muzyką, swoim śpiewaniem uwodzi autentyzmem i emocjami, a że świetnie interpretuje repertuar Czesława Niemena, Elvisa Presleya, Raya Charlesa, Ericka Claptona, Joe Cockera to braw nie szczędzono.

Zafundowano nam muzyczną wycieczkę w czasie i przestrzeni. Nie każdy ma takie wspomnienia, głęboko na dnie duszy schowane, jakieś pojedyncze obrazki, jak stare fotografie i towarzyszący im strzęp nastroju ulotny jak porwana pajęczyna.

Roman Szymański