Nieprzychylna niespokojność dotąd pewnego włoskiego nieba
obdarza nas:
niezdobytą latarnią na skraju łączących się wód;
ułaskawieniem wenecjańskiej laguny, pełnej namiętności, wzburzonej bogactwem ludzkiego rzemiosła.
Dotyka nas:
świętowanie belgijskie,
rozwaga niemiecka,
niepełna szczęśliwość chorwacka,
przy znużonej triumfem francuszczyźnie,
rezolutność w wydaniu duńskim
i włoska wartość spokoju.
W okryciu dymowej namiętności,
pochłaniając bulgoczący sok słonecznej ziemi;
rozpamiętując portret damy jak swoje odbicie;
zanurzając się w romans Julii i Romea –
odkrywam czym jest życie.
Co daje niedoścignioną radość dzieciom,
które są i tym których nie ma?
I tym, co chcą jeszcze dogonić wesołość i beztroskę, jak fale uciekającego morza – czasem zanurzając to, czego nie można
i odkrywając coś, co dawno zapomniane.
Takie wakacje w Bibione.
Elwira Białek-Kaźmierczak
Lipiec, 2018 roku