Otwierasz srebrzystą noc
pod kopułami rzęsistych powiek – inny raj
promieniejące gwiazdy
pięknem wzbierają z welonami mgły
w siwym zawoju myśli
Toniesz z wolna w ciemnym jarze
poprutym cieniem
lekko odpływasz
uwity w połyskującą ze smyczków ciszę
warkocz baśnią malowany czarem i grzechem
Opętany wrzecionem magii
szaty zmieniasz w płomieniu łakomym
mózg sączy tęczę – dźwięczy lutnią
w rytmie chwili przebiega
przytakuje głupawo kuplersko mruga
Słońce powoli wypływa na niewidzialnej łodzi
uwozi ostatnie spojrzenie ukwieconej nocy
głęboko uwikłanej w trzcinie śniącej
swoje odbicie do jawy natężasz
wyszumiały z zadumy przewianej światłem
Jolanta Szkudlarek „Lilia”