zeznaję
że byłam świadkiem i
widziałam
jak uchodzi dusza z
ciała mojej matki
jak prędko więdną
piękne kobiety
bez miłości
jak na młodzieńczej
twarzy zaciera się niewinność
gdy brakuje zdrowej
podwaliny
widziałam
zakłopotanie na twarzy
bowiem co powiedzieć
człowiekowi terminalnemu
i w jaki sposób
by nie zabrzmiało jak
pożegnanie
i słyszałam
szelest samotności
o kochających oczach (niegdyś
bardzo bliskich)
pieśń miłości co
dawała siłę
by kruszyć najgrubsze
mury
donośną plugawość ust
człowieka
stworzonego na obraz
Boga
krzyk goniącego
za uciekającym życiem
i głuchy łoskot
kamienia przegranej
komu opowiedzieć o
tym
gdy wokół tylko
wrzawa
i nieodłączną
towarzyszką – samotność
zatem zeznaję pod
przysięgą tobie
poezjo
łam bariery
przenikaj znaki czasu
opowiadaj o tym
bowiem
ty jedna zapadasz
głęboko
w serca
Zofia Szydzik
marzec 2015