Czy obecnie istnieje jeszcze coś
takiego jak profesjonalny warsztat pisarski, jakim posługiwali się: Stefan Żeromski,
Henryk Sienkiewicz czy Adam Mickiewicz? Nie wspominając już o moim ukochanym – co prawda Rosjaninie – Michaile Bułhakowie. Obawiam się,  że
nie.
Współczesny pisarz polski wcale nie musi być polonistą czy językoznawcą, tylko
może wykonywać właściwie każdy zawód – być aktorem, dziennikarzem, kucharzem,
muzykiem, piosenkarzem czy też zwykłą celebrity
star.





















Tak naprawdę niewiele osób żyje li tylko z pisania. Zresztą dzisiaj, kiedy
czytelnictwo spada na łeb na szyję w dół, raczej trudno by było – prawdziwi pisarze,
bo takich jest jeszcze garstka, przynajmniej ja taką mam nadzieję, mają do
pisania odpowiedni warsztat pisarski, a co za tym idzie – w największym skrócie
– wiedzą jak  zabrać się do pisania, a poza
tym znają język i jego ograniczenia. Potrafią też zbudować ciekawą albo i
zaskakującą fabułę, a przez nią odpowiednią więź z czytelnikiem, dzięki której może on spokojnie i bez strachu,  że w pewnym momencie natrafi na mur nie do przebucia,
przenieść się do świata powieści. Zresztą każdy prawdziwy pisarz ma, oprócz
bardzo rozbudowanej – bujnej wręcz – wyobraźni, także swoją własną metodę
opowiadania historii i pamięta, że literatura zawsze ma budować napięcie, które
trzeba odpowiednio dawkować. 
Zupełnie inaczej, a właściwie zgoła przeciwnie do sprawy – czyli do warsztatu
pisarskiego – podchodzą wszyscy ci  aktorzy,
dziennikarze, kucharze, muzycy, piosenkarze i różni celebrity star. Oni z reguły nie dbają wcale o warsztat literacki,
guzik ich obchodzi czy przez swoją powieść nawiążą więź z czytelnikami,
piszą co chcą, w sposób jaki oni uważają za stosowny i to wszystko. Napisanie książki,
a raczej stworzenie kolejnej pozycji wydawniczej
 – trudno bowiem nazwać ich radosną twórczość
książkami – jest dla nich wystarczającą nagrodą, a jeszcze – w przypadku
tych
celebrity stars, które z reguły
mają wierne grono fanów łykających bez wahania wszystko co w związku z ich
idolem pojawi się na rynku – oni sami i wydawnictwa zarobią nawet ponad miarę. I tak wciąż pojawiają się
nowe wydawnictwa w których pan A pisze o tym jak hodować krokodyle, pani B
wymienia doskonałe przepisy, które umilą niejedno spotkanie z przyjaciółmi albo
nawet romantyczną randkę z ukochanym/ukochaną, a pan C wspomina burzliwe życie
opisując przebieg swojej kariery. Wszyscy oni twierdzą, że pisać umieją, co w
obecnych czasach, kiedy do 15 roku  życia
mamy obowiązek szkolny, który później – do 18 wiosny – zmienia się w zwykły obowiązek
nauki, do najtrudniejszych zadań nie należy. Dlatego pisać umieją ,
przynajmniej SMSy i e-maile. W pewnym momencie życia pomyślą sobie więc: może by
napisać książkę? I piszą. Dodam, że najwygodniej mieć tu wytłumaczenie, że ktoś
namówił mnie do napisania książki, bo to nie jest żaden mój wymysł.

Na koniec dodać tu należy coś o języku, który pojawia się w tych
wydawnictwach, bo odpowiedni  i elegancki
język to podstawowy oręż pisarza. Niestety coraz częściej – i to mimo, że nasi
współcześni pisarze czasami też potrafią pisać, bo przecież w połowie
przypadków to dziennikarze albo redaktorzy – a więc coraz częściej ten język  bywa wulgarny i po prostu ordynarny – podobno nasze
słownictwo wulgarnieje, ale kto jest temu winien? Ci nasi współcześni pisarze myślą
sobie pewnie, że trzeba w końcu pokazać ludziom, iż pisze się o świecie
rzeczywistym. To nic, że na co dzień czytelnicy dość mają tego świata
rzeczywistego, czasami po dziurki w nosie i chcieliby o nim zapomnieć, zatopić się w
dobrej książce. A dobrych książek teraz coraz mniej…
Natalia Mikołajska