Chociaż
płyta Pink Floyd „The Wall” została wydana równo 36 lat temu – 30 listopada 1979
roku, nadal pozostaje aktualna, mimo tego, że dziś mamy inne czasy. Słuchając
jej dźwięków, za każdym razem inaczej interpretujemy przesłanie tekstów
piosenek i dzięki temu cały czas „The Wall” brzmi świeżo.

Pierwszy mój kontakt z tą
muzyką miał miejsce jeszcze w latach osiemdziesiątych, gdy byłem małym
dzieckiem. Zainteresował mnie wtedy obrazek z „chodzącymi młotkami”, który
przypadkiem zobaczyłem w telewizji. Dopiero po latach odkryłem, że był to
teledysk do piosenki „Another Brick in the Wall, Part 2”. Minęło jeszcze trochę
czasu, aż odkryłem cały album „The Wall”. Od tego czasu, za każdym razem, gdy
słucham tej płyty, odkrywam ją na nowo. Pomógł mi w tym też film i koncert
Rogera Watersa.

„Ściana” jest albumem
koncepcyjnym w postaci rock opery. Jest to płyta, która stała się początkiem
końca Pink Floyd w klasycznym, czteroosobowym składzie. Na podstawie albumu
powstał film o tym samym tytule w reżyserii Alana Parkera. Płyta okazała się
jedną z najlepiej sprzedających się w historii muzyki (23-krotna platynowa
płyta). Może nie była tak przełomowa jak „The Dark Side Of The Moon” czy „Wish
You Were Here”, ale i bez niej trudno mówić o rocku progresywnym czy też
znaczeniu Pink Floyd dla kultury XX wieku.

W zamyśle Rogera Watersa,
który stał się dyktatorem w grupie, „The Wall” miał być protestem przeciw
rockowym koncertom stadionowym, wyobcowaniu artysty oraz niewidzialnemu murowi,
który odizolował go od publiczności. W trakcie powstawania utworów temat
rozwinął się i muzyka powiedziała znacznie więcej.

„Ściana” w dużej mierze
oparta jest na wątkach autobiograficznych Rogera Watersa. Historia przedstawia
życie muzyka rockowego o pseudonimie Pink. Utwór „Mother” ukazuje dzieciństwo
chłopca wychowywanego przez samotną, nadopiekuńczą matkę. Ojciec Pinka zginął
na wojnie we Włoszech, podobnie jak ojciec Watersa (utwór „Another Brick in the
Wall, part 1” – kolejna cegła w murze).

Natomiast słynne „Another
Brick in the Wall, Part 2” opowiada o zimnej i nieludzkiej szkole, gdzie dzieci
maszerują sztywno jak roboty. Utwór stał się jednym z najpotężniejszych i
najbardziej znanych rockowych protest songów. O pozornym poczuciu siły i
wolności, jaką daje młodość i rock’n’roll opowiada „Young Lust”. „One of My
Turns” mówi z kolei o nieudanych związkach małżeńskich oraz obyczajowych
ekscesach. Utrata młodzieńczych ideałów jest tematem „Goodbye Blue Sky”.

Kolejne utwory opowiadają o murze,
rosnącym cegła za cegłą i odgradzającym muzyka od świata. Pierwszą część albumu
kończy „Goodbye Cruel World” (żegnaj, okrutny świecie). Jest to deklaracja
ucieczki od nieudanego życia, poprzez samobójstwo.
Drugą część albumu otwiera
ballada „Hey You”, w której bohater opowieści śpiewa do samego siebie. Jest to jego
powrót do życia, a jednocześnie do koszmaru, który szykuje mu jego własne
szaleństwo – do procesu w „The Trial”. Inne utwory zasługujące na szczególną
uwagę na drugiej płycie to „Comfortably Numb”, zawierający świetne solo
gitarowe Gilmoura oraz „Run Like Hell”. Jest to ostatnia próba wyrwania się
bohatera z więzów ogarniającego go szaleństwa. W finale Pink zostaje skazany na
zburzenie muru i powrót do normalnego życia.

„The Wall” kończy się mimo
wszystko optymistycznie. Chociaż świat bohatera zostaje pogrzebany w gruzach
walącej się ściany, to okazuje się, że poza nią toczy się normalne życie. Ten
optymizm wydaje się jednak połowiczny. „Outside the Wall” obrazuje cykliczność
albumu, niezniszczalność muru – raz zburzony będzie nadal rósł.
To właśnie sprawia, że mimo
upływu lat „Ściana” jest ponadczasowa. Zmienia się sytuacja społeczna i
polityczna wokół nas, a mimo to każdy buduje wokół siebie mniejszy czy większy
mur, po to by go zburzyć i stawiać od nowa.
W 1982 roku powstał film
oparty na albumie „The Wall”. Scenariusz napisał wokalista i basista zespołu
Roger Waters. Waters początkowo planował także obsadzić siebie w roli głównej.
Ostatecznie jednak w rolę Pinka wcielił się Bob Geldof.

Film jest bogaty w metaforykę
oraz symbolizm w sferze obrazu i dźwięku. Charakteryzuje go znikomość dialogów
oraz niechronologiczna fabuła, podążająca za przekazem muzyki Pink Floyd.
Materiał świetnie wzbogacają
sekwencje animowane autorstwa Geralda Scarfe, mające duży wpływ na ogólny
odbiór filmu. Animacje przedstawiają między innymi przerażającą wizję wojny,
zwłaszcza niemieckiego bombardowania Anglii podczas II wojny światowej, ilustrując
utwór „Goodbye Blue Sky”. Film
uznawany jest przez fanów za dobrą interpretację albumu Pink Floyd. Chociaż
sami muzycy wolą interpretacje koncertowe.
Od wielu lat „Ściana”
prezentowana jest w wersji koncertowej, a raczej w formie spektaklu muzycznego.
Twórcy używają wszelkich możliwych efektów specjalnych, by zapewnić odbiorcom
jak najgłębszy odbiór dzieła. Najważniejsze plenerowe, można nawet rzec
historyczne, przedstawienie „The Wall” odbyło się w 1990 roku w Berlinie.
Niecodzienną symbolikę odbioru dzieła, stanowił fakt iż kilka miesięcy
wcześniej w tym mieście runął mur.

Dotychczas w Polsce „Ściana”
wznosiła się i upadała trzykrotnie. W 2011 roku odbyły się dwa przedstawienia w
łódzkiej Atlas Arenie. W jednym z tych koncertów miałem okazję uczestniczyć.
Było to niesamowite przeżycie. Odbiór historii Pinka nabrał nowego wymiaru. Nie
zabrakło polskich akcentów oraz latającej świni i niezwykłych efektów
specjalnych. 20.08.2013r. Roger Waters zaprezentował „The Wall” w wersji
stadionowej na Stadionie Narodowym w Warszawie.
Wszystkim, którzy nie znają
jeszcze „Ściany” polecam najpierw przesłuchać album, później obejrzeć film i
skonfrontować swoją interpretację z wersją Alana Parkera. Na koniec pozostanie
nadzieja na ponowny przyjazd Rogera Watersa. Sam chętnie zobaczę „The Wall” na
żywo jeszcze raz.
Michał Sobkowiak