ALFABET “RADIA YESTERDAY”
Kadr z filmu |
Premiera filmu dobyła się 4 maja 1981 roku. Scenariusz: Stanisław Bareja,
Stanisław Tym. Muzyka: Jerzy Derfel. Reżyseria: Stanisław Bareja. W rolach
głownych: Stanisław Tym, Krzysztof Kowalewski, Christine Paul. Tytuł „Miś”.
Zaczynamy seans.
Stanisław Tym. Muzyka: Jerzy Derfel. Reżyseria: Stanisław Bareja. W rolach
głownych: Stanisław Tym, Krzysztof Kowalewski, Christine Paul. Tytuł „Miś”.
Zaczynamy seans.
O „Misiu” powiedziano już wszystko
lub prawie wszystko. I my to „prawie” postaramy się teraz przypomnieć. Będzie o
pracy nad filmem. O kłopotach zanim ruszy kamera. O wyjątkowości „świata
widzianego” Pana Stanisława B.
lub prawie wszystko. I my to „prawie” postaramy się teraz przypomnieć. Będzie o
pracy nad filmem. O kłopotach zanim ruszy kamera. O wyjątkowości „świata
widzianego” Pana Stanisława B.
Zacznijmy od końca. Wiecie jak
miało wyglądać alternatywne zakończenie? „Stadion. Ogromny cepeliowski miś stoi
na środku. Z samolotu skoczył skoczek spadochronowy. Platforma z artystami
wjeżdża na murawę. Ludzie chodzą dookoła po terenie pełnym kiosków z parówkami,
musztardą, bułkami i oranżadą. Festyn. Miś ze słomy uśmiecha się serdecznie z
wysokości”.
miało wyglądać alternatywne zakończenie? „Stadion. Ogromny cepeliowski miś stoi
na środku. Z samolotu skoczył skoczek spadochronowy. Platforma z artystami
wjeżdża na murawę. Ludzie chodzą dookoła po terenie pełnym kiosków z parówkami,
musztardą, bułkami i oranżadą. Festyn. Miś ze słomy uśmiecha się serdecznie z
wysokości”.
A teraz historia o „ostatnich
parówkach hrabiego Barry Kenta”. Najpierw kierownik planu zakupił je w sklepie.
Takie „socjalistyczne” w plastikowym flaku. Bareja od razu uznał że ten wariant
odpada. Z Ministerstwa Handlu Wewnętrznego film otrzymał pisemną zgodę na zakup
40 metrów jelita baraniego. Potem zakupiono kiełbasę serdelową, która
rozbebeszona robiła za maź parówkową. Płynne nadzienie wlali do baraniego
flaka. Ale te nowe parówki po kilku godzinach zrobiły się nadspodziewanie…
zielone. Więc ktoś poradził, żeby je zostawić na noc w cebuli. To uratowało
sytuację i kiełbaski Hrabiego odzyskały naturalny wygląd niezbędny w filmie.
parówkach hrabiego Barry Kenta”. Najpierw kierownik planu zakupił je w sklepie.
Takie „socjalistyczne” w plastikowym flaku. Bareja od razu uznał że ten wariant
odpada. Z Ministerstwa Handlu Wewnętrznego film otrzymał pisemną zgodę na zakup
40 metrów jelita baraniego. Potem zakupiono kiełbasę serdelową, która
rozbebeszona robiła za maź parówkową. Płynne nadzienie wlali do baraniego
flaka. Ale te nowe parówki po kilku godzinach zrobiły się nadspodziewanie…
zielone. Więc ktoś poradził, żeby je zostawić na noc w cebuli. To uratowało
sytuację i kiełbaski Hrabiego odzyskały naturalny wygląd niezbędny w filmie.
Na planie filmu mięsne rekwizyty
zawsze stanowiły problem. Słynny baleron pokazywany w czasie spektaklu
teatralnego nie był zakupiony w sklepie, bo tam nie było. Na zlecenie wykonał
ten piękny okaz baleronu – Zakład Przemysłu Mięsnego w Łukowie pod Kielcami. Specjalna
ekipa podczas zdjęć nie spuszczała z niego wzroku.
zawsze stanowiły problem. Słynny baleron pokazywany w czasie spektaklu
teatralnego nie był zakupiony w sklepie, bo tam nie było. Na zlecenie wykonał
ten piękny okaz baleronu – Zakład Przemysłu Mięsnego w Łukowie pod Kielcami. Specjalna
ekipa podczas zdjęć nie spuszczała z niego wzroku.
Jak pamiętamy spora część filmu
odbywa się w Londynie. Oczywiście budżet „Misia” nie pozwalał na zrealizowanie
wszystkich scen w kraju „odmiennego systemu walutowego”. Bareja był jednak
osobą zadziwiająco kreatywną. Wszyscy członkowie ekipy zostali poproszeni o
przyniesienie z domu opakowań po zagranicznych produktach, które udało im się
gdzieś zdobyć (Pewex, Rodzina na zachodzie). Lotnisko Heathrow w Londynie
grał… hol jednego z nowych wieżowców. W roli pasażerów wystąpili zachodni
dyplomaci rezydujący w Warszawie oraz studenci anglistyki. Od Polaka szaraka
odróżniał ich „ostentacyjny” kapitalistyczny wygląd. A jako że pojawili się z
walizami i rodzinami było na prawdę londyńsko.
odbywa się w Londynie. Oczywiście budżet „Misia” nie pozwalał na zrealizowanie
wszystkich scen w kraju „odmiennego systemu walutowego”. Bareja był jednak
osobą zadziwiająco kreatywną. Wszyscy członkowie ekipy zostali poproszeni o
przyniesienie z domu opakowań po zagranicznych produktach, które udało im się
gdzieś zdobyć (Pewex, Rodzina na zachodzie). Lotnisko Heathrow w Londynie
grał… hol jednego z nowych wieżowców. W roli pasażerów wystąpili zachodni
dyplomaci rezydujący w Warszawie oraz studenci anglistyki. Od Polaka szaraka
odróżniał ich „ostentacyjny” kapitalistyczny wygląd. A jako że pojawili się z
walizami i rodzinami było na prawdę londyńsko.
W filmie pojawia się gazeta z
ogłoszeniem o poszukiwaniu „kogoś bardzo podobnego”. Aby powstał rekwizyt „ogłoszenia”,
trzeba mieć drukarnię, by odbić stronę „Życia warszawy”, a wszystko musiał
zatwierdzić cenzor. Kolosalne koszty finansowe i czasowe. Bareja doszedł więc
do wniosku, że najlepiej dać anons do prawdziwej prasy i tym sposobem za grosze
miał całą gazetę, a w niej piękne foto Tyma i komunikat. Genialnie proste!
ogłoszeniem o poszukiwaniu „kogoś bardzo podobnego”. Aby powstał rekwizyt „ogłoszenia”,
trzeba mieć drukarnię, by odbić stronę „Życia warszawy”, a wszystko musiał
zatwierdzić cenzor. Kolosalne koszty finansowe i czasowe. Bareja doszedł więc
do wniosku, że najlepiej dać anons do prawdziwej prasy i tym sposobem za grosze
miał całą gazetę, a w niej piękne foto Tyma i komunikat. Genialnie proste!
No i jeszcze jaki los spotkał
słomianego bohatera filmu? Dla potrzeb realizacji wykonano dwa słomiane misie w
Cepeli. Oba zostały wyrzucone na śmietnik po zakończeniu zdjęć. Czyli wszystko
odbyło się w realu tak jak w dialogu pomiędzy prezesem klubu Ochódzkim a
kierownikiem Hochwanderem: „Nikt nie ma prawa się przyczepić, bo to jest miś
społeczny. W oparciu o 6 instytucji, który sobie zgnije do jesieni na świeżym
powietrzu. I co się wtedy zrobi? Protokół zniszczenia!”
słomianego bohatera filmu? Dla potrzeb realizacji wykonano dwa słomiane misie w
Cepeli. Oba zostały wyrzucone na śmietnik po zakończeniu zdjęć. Czyli wszystko
odbyło się w realu tak jak w dialogu pomiędzy prezesem klubu Ochódzkim a
kierownikiem Hochwanderem: „Nikt nie ma prawa się przyczepić, bo to jest miś
społeczny. W oparciu o 6 instytucji, który sobie zgnije do jesieni na świeżym
powietrzu. I co się wtedy zrobi? Protokół zniszczenia!”
Prawda czasu, prawda ekranu, prawda.
Arkadiusz Kozłowski