Niewiele jest miejsc w Poznaniu, gdzie obchodzono by pamięć po artystach poznańskich czy z Poznaniem związanych. Do wyróżniających się miejsc na mapie kulturalnego Poznania zdecydowanie należy Jeżyckie Centrum Kultury. Miejscowi animatorzy w listopadzie nie zapominają o zmarłych niedawno artystach, tworząc coroczne koncerty z cyklu „Lista Nieobecnych”.
Odbyły się już Zaduszki potraktowane może hurtowo, lecz Michał Szostek kierował się mając na względzie tych muzyków, z którymi w różnych okresach swojej muzycznej działalności współpracował. Ten muzyk i aranżer poświęcił im swoje muzyczne dedykacje. Byli to śp. Benon Hardy, śp. Andrzej Niedziałkowski, śp. Wojciech Skowroński, śp. Hubert Szymczyński, śp. Andrzej Mikołajczak, śp. Romuald Grząślewicz. Jednak nie skończyło się na tych Zaduszkach. Pamiętano o śp. Kazimierzu Melerze muzyku i muzykologu, stałym bywalcu spotkań przy „Leksykonie muzycznym”, którego w swojej pamięci mają bywalcy Muzycznej Prochowni. Dali temu wyraz przychodząc na „in memory” dla śp. Kazimierza, że nie dla wszystkich starczyło miejsc siedzących.
W hołdzie śp. Kazimierzowi Milerowi swoje muzyczne dedykacje przygotowali (w kolejności w której wystąpili) następujący instrumentaliści: Jerzy Konopa – trąbka, Andrzej Chorbik – dudy i kozły, Tomasz Bateńczuk – gitara i śpiew, Wojtek Garczarek – śpiew, gitara, organki, Roman Szkudlarek – harmonijka ustna. Zagrała także i zaśpiewała Kapela Zza Winkla oraz utworzone ad hoc duety wokalno-instrumentalne: Jan Zięta (gitara) i Wojciech Szopka (instrumenty klawiszowe, śpiew); Sławomir Jaślar (śpiew, recytacja) i Jacek Rubach (saksofon tenorowy) oraz Piotr Kuhn (gitara, harmonijka ustna, śpiew) i Wojciech Szopka (śpiew, klawisze).
Ich występy trwały 20-30 minut. Pokazali pełną paletę muzycznej architektury oraz szeroki wachlarz muzyki, dając słuchaczom wiele radości. Niektórzy byli zachęceni na bisów. Ten koncert przebiegał w bardzo przyjaznej atmosferze i szczerej symbiozie piosenkarze-melomani. Takie koncerty dają swobodę wypowiedzi muzykom, a publiczności odrobinę ciszy wszechobecnej i wszechogarniającej, bo i ona może być muzycznym antraktem uzupełniona poetyckim strofami.
Śp. Kazimierz Miler był muzykiem, naszym przyjacielem. Przyjaciele spotykają się czasem, a jak spotkać się z Tym, który już tak nieoczekiwanie odszedł do innej orkiestry tej na wysokości, jak z Nim pogadać? Po prostu muzyką. Zatem koncert, był najwłaściwszą formą. Powiedzieliśmy o tym pomyśle pierwszemu muzykowi, który był pod ręką. I zaczęło się – telefony od muzyków urywały się. Mówiliśmy, że to na razie tylko pomysł, bo z finansowaniem u nas nie jest za dobrze. Wiecie, co usłyszeliśmy od wielu z nich? Co, jakie wynagrodzenie, przyjedziemy pograć i pośpiewać dla śp. Kazimierza. Nie mieli oczekiwań finansowych nawet za przejazd, bo wielu było spoza Poznania. Musieliśmy nawet niektórym muzykom odmówić, bo gdybyśmy chcieli zaangażować wszystkich chętnych, to koncert trwałby do rana, a może i dłużej.
Pojawiły się także nioczekiwane dla nas dwa akcenty ponadczasowe, o których należy poinformować. Karol Wyrębski przekazał wiadomość, że będzie powalana kapituła, która raz do roku wyróżni zespoły grające muzykę folkloru podmiejskiego (podwórkowe), które w szczególny sposób upodobał sobie śp. Kazimierz . Wieczorem 14 listopada br. po koncercie miało miejsce otwarcie sali imienia śp. Kazimierza Milera w hołdzie i pamięci. Bo My Poznaniacy potrafimy pamiętać szczególnie o swoich Przyjaciołach, a śp. Miler był KIMŚ, bo należał do ludzi jacy umilali nam życie swoim jestestwem i szeroko rozumianą twórczością.
Krzysztof Wodniczak