Ponad wartkim nurtem życia,
na zielonym drzewie marzeń
liść nadziei się kołysał.
Właśnie tam, gdzie siedział ptaszek.
Słońca promień liść pogłaskał,
a Zefirek schłodził lekko,
przytuliła go fantazja,
słowik śpiewał mu libretto.
Delikatny listek mały,
co nadzieję w sobie skrywał
liczył, że go chronią czary,
nie dosięgnie go tu krzywda.
Myśli takie to miraże,
nieuzasadnione wcale.
Nierealny ten obrazek
zniszczył wicher – zwyrodnialec.
Liść nadziei spadł więc z drzewa
i przytulił się do ziemi.
Zły los z niego się wyśmiewa,
że to nadszedł czas jesieni.
Może kiedyś liść odnajdę
i nadzieja się odrodzi
czarodziejskim serca graniem
zapomnianych dziś melodii.
© Danuta Zofia Buks
Kępno, 28.09.2015r.