Po naszej ścieżce nikt już chodzić nie chce.

Samotna ławka stoi tam pod drzewem.

Za oknem szaro, niebo płacze deszczem;

wiatr śpiewa rzewnie.

Liście już drzewa opuściły z żalem.

Złotem, czerwienią nie popieszczą oczu

i się wydaje: nie było ich wcale.

Zima wnet wkroczy.

Smutne są oczy jak te puste drzewa.

Dziś ziemia spod nóg rozmokła ucieka,

zmieniona w błoto, a w nas się rozlewa

znów wspomnień rzeka.

Czy tamte chwile, co nam się zdarzyły

ułudą były i fatamorganą?

Powiedz mi teraz, co myśleć mam miły.

Kto twą przystanią?

Na przemian biegną zimne noce i dnie;

są przyprawione zielem melancholii.

Próbujesz ciągle wmawiać sobie i mnie,

że nic nie boli.

Przed nami zima, tak długa i mroźna,

do wiosny nic się zapewne nie zmieni.

Już ogrzać serca przy sercu nie można.

Zlodowacenie.

© Danuta Zofia Buks

Kępno, 1.12.2015r.