To jest książka o funkcjonariuszach – twierdzi jej autor Krzysztof
M. Kaźmierczak. Dodać należy, że powieść ową z wielu względów nazwać można nietypową.
Czy to przez tę oliwę? Również, choć jest to dość dyskusyjne. Są jeszcze inne tego powody.





















Względów nietypowości
powieściowej w książce „Krótka instrukcja obsługi psa” jest kilka, skupmy się teraz
na trzech głównych. Zacznijmy od tego, że inspiracją do książki była rzeczywistość,
a dokładniej faktyczna sprawa zabójstwa poznańskiego dziennikarza Jarosława
Ziętary. Jednak jest to jedynie motyw – nazwijmy go – główny, bo jej autor
Krzysztof M. Kaźmierczak (współautor książki „Sprawa Ziętary. Zbrodnia i klęska
państwa”) bardzo dokładnie, a więc z pietyzmem i dbałością o każdy,
najmniejszy nawet szczegół konstruuje wokół tego zabójstwa swoją fikcyjną historię. I
to jest wzgląd nr 1 świadczący o nietypowości tej powieści.
Wzgląd nr 2 sprowadza się do
imion postaci albo raczej do braku tych imion, przynajmniej na początku powieści. Dziwne to – tylko dwaj bohaterowie książki od jej zarania wymienieni  z imienia, zaś reszta to postacie
bezimienne, które wykonują po prostu swoje obowiązki, z mniejszą bądź większą
starannością. Zresztą, jeśli o postacie chodzi, to pan Krzysztof nie ożywia ich
zbyt wiele. Bo po co? Odciągnąłby, a raczej one – te postacie płci pięknej i
brzydszej trochę – odciągnęłyby tylko uwagę czytelnika od zasadniczego biegu wydarzeń. Wydaje się zresztą, że ich bezimienność również istnieje, żeby nie odrywać czytających od tematu głównego. Na szczęście później ta nietypowość powieści maleje – postacie zostają ochrzczone imionami (względnie
nazwiskami ) albo pojawiają się już nazwane.
Podkreślić teraz należy, że nietypowość
tej powieści sprowadza się także do tego, że nie jest to taka zwykła książka
dla miłośników kryminałów. Oj nie! Chociaż może i końcówka powieści z nazwanymi
już postaciami do tych typowych mogłaby na siłę się zaliczać. Kryminał napisany
przez Krzysztofa M. Kaźmierczaka zalicza się do tych raczej krótkich, co zapewne
nie zachwyci miłośników erudycyjnych popisów, lubujących się w długich, rozbudowanych
zdaniach i rozdziałach. Akcja toczy się tu szybko, bez zbędnych odstępstw od
tematu głównego. Rzadko mamy do czynienia z tak skonstruowaną powieścią. Jak to
się mówi – autor pisze z pazurem, jak
dziennikarz lub reporter, który musi się ograniczać, bo ma z góry narzucone miejsce
na artykuł w gazecie, więcej bowiem nie zmieści się na szpalcie. Przez to nie
daje czytelnikowi chwili wytchnienia. Zresztą pan Krzysztof, który jest też
przedstawicielem „
Komitetu Społecznego im.
Jarosława Ziętary”, chciał pisząc tę książkę, aby zainteresowała ona
historią zamordowanego dziennikarza większą liczbę ludzi – np. czytelników
będących miłośnikami kryminałów. I to jest wzgląd nr 3
nietypowości
„Krótkiej
instrukcji obsługi psa”. Poza
tym powoduje on (ten wzgląd nr 3), że istnieje pewne niebezpieczeństwo, iż po
lekturze tej powieści, inne kryminały z różnymi ozdobnikami i odejściami od
treści pierwszoplanowych, nie będą już dla miłośników kryminałów takie
wciągające jak dawniej. Zwykłe ryzyko czytelnicze…
Na końcu „Krótkiej instrukcji
obsługi psa”  sprawiedliwość – jak oliwa
– na wierzch wypływa i triumfuje. Jednak w większości kryminałów mamy ten
sprawiedliwy triumf i dlatego nie można go uznać za wzgląd nr 4 nietypowości
powieści. Sprawiedliwość więc triumfuje, ale robi to w dość przewrotny sposób,
bo przecież sama książka zalicza się raczej do tych mrocznych, więc nikt nie
spodziewałby się pozytywnego zakończenia. Zwłaszcza że mamy jeszcze okładkę –
ona nie prowokuje do optymistycznych i przyjemnych skojarzeń – jest czarna i ma
czerwony, właściwie krwisty tytuł, więc obiecuje tylko mrok, smutek i płacz…
Ale owa sprawiedliwość – jak było to powiedziane – i tak triumfuje. Tego się zatem
trzymajmy – ufajmy, że polskie sądy, sędziowie, policja, prokuratorzy i wszyscy
inni funkcjonariusze będą kiedyś na co dzień sprawiedliwi, prawi i rychliwi. Także,
że będą doprowadzać swoje sprawy do końca, a nie chodzić po linii najmniejszego oporu i je umarzać.
Natalia Mikołajska