SEANS NA WEEKEND
28 czerwca minęła 60
rocznica wydarzeń, które określamy dziś jako „wypadki poznańskie” czy „poznański
czerwiec”. Dlatego w dzisiejszym „Seansie…” przypomnimy obraz, którego akcja
dzieje się w Poznaniu 28 czerwca 1956 roku.
rocznica wydarzeń, które określamy dziś jako „wypadki poznańskie” czy „poznański
czerwiec”. Dlatego w dzisiejszym „Seansie…” przypomnimy obraz, którego akcja
dzieje się w Poznaniu 28 czerwca 1956 roku.
Większość czytelników zna „poznański czerwiec” z historii,
opowiadań, a niektórzy sami go przeżyli, dlatego też nie będziemy tutaj
przypominać co się wtedy działo w Stolicy Wielkopolski, a skupimy się na fabule
filmu Filipa Bajona.
opowiadań, a niektórzy sami go przeżyli, dlatego też nie będziemy tutaj
przypominać co się wtedy działo w Stolicy Wielkopolski, a skupimy się na fabule
filmu Filipa Bajona.
Fabuła
Film prezentuje wydarzenia poznańskiego powstania w 1956
roku. Głównymi bohaterami tego czarno-białego filmu są dwaj chłopcy, 10-letni
Piotrek, którego ojciec jest jednym z uczestników strajku, oraz 12-letni Darek,
syn wysoko postawionego pracownika SB. To ich oczami widzowie śledzą rozwój
wydarzeń. Ponieważ dzieci w tym wieku mają naturalną skłonność „pchania się
tam, gdzie dzieje się coś ciekawego”.
roku. Głównymi bohaterami tego czarno-białego filmu są dwaj chłopcy, 10-letni
Piotrek, którego ojciec jest jednym z uczestników strajku, oraz 12-letni Darek,
syn wysoko postawionego pracownika SB. To ich oczami widzowie śledzą rozwój
wydarzeń. Ponieważ dzieci w tym wieku mają naturalną skłonność „pchania się
tam, gdzie dzieje się coś ciekawego”.
Kamera ukazuje rozruchy uliczne z głębi ciemnych bram,
poprzez sztachety płotów, zagracone podwórka. Wszędzie panuje chaos, a
rewolucyjny mechanizm napędza się sam, „porywając” kolejnych ludzi, zaskoczonych
tym, co sami sprowokowali.
poprzez sztachety płotów, zagracone podwórka. Wszędzie panuje chaos, a
rewolucyjny mechanizm napędza się sam, „porywając” kolejnych ludzi, zaskoczonych
tym, co sami sprowokowali.
Poza dwójką uczniów, w filmie Bajona odnajdziemy jeszcze
kilka innych wątków. M.in. perypetie Zenka – młodego robotnika, który uniesiony
emocjonalnym porywem, staje się mimowolnym przywódcą protestu, czy też historię
pięciu profesorów, którzy zdążając na sympozjum naukowe do Szczecina stają się przypadkowymi
świadkami rozruchów. Ich wagon władze odłączają od reszty składu, ryglują i
pozostawiają na bocznym torze. Z tej perspektywy obserwują i komentują
rozgrywające się wokół wydarzenia.
kilka innych wątków. M.in. perypetie Zenka – młodego robotnika, który uniesiony
emocjonalnym porywem, staje się mimowolnym przywódcą protestu, czy też historię
pięciu profesorów, którzy zdążając na sympozjum naukowe do Szczecina stają się przypadkowymi
świadkami rozruchów. Ich wagon władze odłączają od reszty składu, ryglują i
pozostawiają na bocznym torze. Z tej perspektywy obserwują i komentują
rozgrywające się wokół wydarzenia.
Film „Poznań 56” trwa 106 minut i został wyreżyserowany przez
Filipa Bajona. Scenariusz napisali Andrzej Górny i Filip Bajon, natomiast muzykę
skomponował Michał Lorenc. Premiera filmu odbyła się 28 czerwca 1996r., a na
ekrany kin obraz trafił 22.11.1996r.
Filipa Bajona. Scenariusz napisali Andrzej Górny i Filip Bajon, natomiast muzykę
skomponował Michał Lorenc. Premiera filmu odbyła się 28 czerwca 1996r., a na
ekrany kin obraz trafił 22.11.1996r.
Obsada
Mateusz Hornung jako Piotrek
Arkadiusz Walkowiak jako Darek
Michał Żebrowski jako Zenek
Agata Kulesza jako Zośka, nauczycielka młodych bohaterów, ukochana
Zenka
Zenka
Tadeusz Szymków jako Stachu Kaczmarek, ojciec Piotrka
Maciej Kozłowski jako UB-ek
Władysław Kowalski jako Profesor w wagonie
Jerzy Radziwiłowicz jako Profesor w wagonie
Jan Nowicki jako Profesor w wagonie
Daniel Olbrychski jako Profesor w wagonie
Janusz Gajos jako Profesor w wagonie
Bronisław Pawlik jako Dziadek Piotrka
Mieczysław Hryniewicz jako Człowiek z walizką
Olaf Lubaszenko jako Czołgista
Robert Więckiewicz jako Robotnik
Ciekawostki
„Poznań 56” podczas Festiwalu Polskich Filmów Fabularnych w
1996 roku wzbudził wiele kontrowersji. Dotyczyły one niemal wszystkiego:
perspektywy narracyjnej, zgodności z faktami, montażu itd.
1996 roku wzbudził wiele kontrowersji. Dotyczyły one niemal wszystkiego:
perspektywy narracyjnej, zgodności z faktami, montażu itd.
Film pierwotnie miał nosić tytuł „Szczuny”, jednak pod
naciskiem opinii publicznej, zmieniono go na bardziej neutralny „Poznań 56”.
naciskiem opinii publicznej, zmieniono go na bardziej neutralny „Poznań 56”.
Scenariusz filmu oparty był jedynie na wspomnieniach jego
autorów, dlatego w inny niż zazwyczaj sposób opowiada o dramatach najnowszej
historii. Dzieje poznańskiego powstania ukazane są w sposób, jak to określił
Bajon: „antyrocznicowy, antykombatancki, antymartyrologiczny, antypolityczny i
antyrozrachunkowy”. Tego nie było ani w „Człowieku z żelaza”, ani w żadnej
innej produkcji z rodzimej klasyki.
autorów, dlatego w inny niż zazwyczaj sposób opowiada o dramatach najnowszej
historii. Dzieje poznańskiego powstania ukazane są w sposób, jak to określił
Bajon: „antyrocznicowy, antykombatancki, antymartyrologiczny, antypolityczny i
antyrozrachunkowy”. Tego nie było ani w „Człowieku z żelaza”, ani w żadnej
innej produkcji z rodzimej klasyki.
W czasie wydarzeń „poznańskiego czerwca” Filip Bajon miał
dziewięć lat. „To wszystko działo się w mojej
dzielnicy. Nagle na ulicach i podwórkach, na których bawiliśmy się w wojnę,
zaczęła się wojna naprawdę. Pojawił się czołg, na dachu stał karabin maszynowy,
wokół pełno łusek…” – wspomina reżyser. Jego pamięć stała się jedyną
kanwą scenariusza oraz wpłynęła na wybór czarno-białej taśmy, na której
nakręcono film. „Tak we wspomnieniach
widzę ówczesną rzeczywistość” – dowodził Bajon w jednym z wywiadów.
dziewięć lat. „To wszystko działo się w mojej
dzielnicy. Nagle na ulicach i podwórkach, na których bawiliśmy się w wojnę,
zaczęła się wojna naprawdę. Pojawił się czołg, na dachu stał karabin maszynowy,
wokół pełno łusek…” – wspomina reżyser. Jego pamięć stała się jedyną
kanwą scenariusza oraz wpłynęła na wybór czarno-białej taśmy, na której
nakręcono film. „Tak we wspomnieniach
widzę ówczesną rzeczywistość” – dowodził Bajon w jednym z wywiadów.
Poszczególne sceny nie tworzą przyczynowo-skutkowego ciągu,
co zdaniem reżysera oddaje spontaniczność poznańskiego zrywu oraz gwarantuje
jego wiarygodny obraz.
co zdaniem reżysera oddaje spontaniczność poznańskiego zrywu oraz gwarantuje
jego wiarygodny obraz.
Mimo błędów, takich jak najnowszy tabor PKP pojawiający się w
scenie w wagonowni, czy też współczesne latarnie na większości ulic, film dość
wiarygodnie przenosi nas do Poznania A.D. 1956. Oglądamy stare kamienice,
obserwujemy stosunki międzyludzkie, widzimy radość dziecka, które pierwszy raz
w życiu je banana. Dziś takie zachowania bohaterów mogą wydawać się dziwne lub
niezrozumiałe, jednak należy pamiętać, że działo się to sześćdziesiąt lat temu,
w zupełnie innych realiach.
scenie w wagonowni, czy też współczesne latarnie na większości ulic, film dość
wiarygodnie przenosi nas do Poznania A.D. 1956. Oglądamy stare kamienice,
obserwujemy stosunki międzyludzkie, widzimy radość dziecka, które pierwszy raz
w życiu je banana. Dziś takie zachowania bohaterów mogą wydawać się dziwne lub
niezrozumiałe, jednak należy pamiętać, że działo się to sześćdziesiąt lat temu,
w zupełnie innych realiach.
Styl gry aktorskiej przypomina filmy sprzed kilku dekad. Z
jednej strony aktorzy są bardzo oszczędni w wyrazie, z drugiej natomiast
niezwykle melodramatyczni (Agata Kulesza w roli Zośki). Tym samym postacie nie
zyskują naszej sympatii. Zabieg ten trudno nazwać „old schoolowym”, gdyż
zdecydowanie jest archaiczny. Pozytywnym wyjątkiem stał się tu Michał
Żebrowski, który wnosi nieco świeżości swoją grą. Dobrze wypadli także dziecięcy
aktorzy. Mimo, iż daleko im do naturalności, lecz – biorąc poprawkę na wiek
chłopców – obaj godni są pochwały.
jednej strony aktorzy są bardzo oszczędni w wyrazie, z drugiej natomiast
niezwykle melodramatyczni (Agata Kulesza w roli Zośki). Tym samym postacie nie
zyskują naszej sympatii. Zabieg ten trudno nazwać „old schoolowym”, gdyż
zdecydowanie jest archaiczny. Pozytywnym wyjątkiem stał się tu Michał
Żebrowski, który wnosi nieco świeżości swoją grą. Dobrze wypadli także dziecięcy
aktorzy. Mimo, iż daleko im do naturalności, lecz – biorąc poprawkę na wiek
chłopców – obaj godni są pochwały.
Duże brawa należą się autorom zdjęć do filmu „Poznań 56”.
Sceny wyważania bramy więziennej oraz pojawienie się chłopaków wśród tłumu
robotników na długo zapadają w pamięć. Gorzej wypada muzyka autorstwa Michała
Lorenca, która nie jest zła, lecz jest niedopasowana do wydarzeń na ekranie.
Sceny wyważania bramy więziennej oraz pojawienie się chłopaków wśród tłumu
robotników na długo zapadają w pamięć. Gorzej wypada muzyka autorstwa Michała
Lorenca, która nie jest zła, lecz jest niedopasowana do wydarzeń na ekranie.
„Poznań 56” wyreżyserował Filip Bajon, który większości
widzów kojarzy się z kiepską ekranizacją „Przedwiośnia” Stefana Żeromskiego.
Opowieść o pierwszym proteście przeciwko władzy komunistycznej w Polsce również
nie zachwyciła publiczności. Zarzucano filmowi, iż widzowie niewiele wiedzący
na temat wydarzeń z 28 czerwca 1956 roku, w czasie projekcji dużo więcej się
nie dowiedzą; że demonstracja ok. 100 000 ludzi walczących o Boga, wolność,
chleb i godne życie oraz przeciw reżimowi zainstalowanemu przez Sowietów w
Polsce, została w filmie wypaczona i zmarginalizowana. Kombatanci Czerwca 1956
mieli żal, że to nie jest film o nich. Jednak Andrzej Górny, współautor
scenariusza, także jest kombatantem tamtego zrywu i jak sam przyznaje: „Zrobiliśmy film o ludziach, ich przeżyciach,
a nie film historyczny”.
widzów kojarzy się z kiepską ekranizacją „Przedwiośnia” Stefana Żeromskiego.
Opowieść o pierwszym proteście przeciwko władzy komunistycznej w Polsce również
nie zachwyciła publiczności. Zarzucano filmowi, iż widzowie niewiele wiedzący
na temat wydarzeń z 28 czerwca 1956 roku, w czasie projekcji dużo więcej się
nie dowiedzą; że demonstracja ok. 100 000 ludzi walczących o Boga, wolność,
chleb i godne życie oraz przeciw reżimowi zainstalowanemu przez Sowietów w
Polsce, została w filmie wypaczona i zmarginalizowana. Kombatanci Czerwca 1956
mieli żal, że to nie jest film o nich. Jednak Andrzej Górny, współautor
scenariusza, także jest kombatantem tamtego zrywu i jak sam przyznaje: „Zrobiliśmy film o ludziach, ich przeżyciach,
a nie film historyczny”.
„Poznań 56” to film specyficzny, po części metafizyczny, po
trosze psychologiczny, który opowiada o losach bohaterów na tle wydarzeń z 28
czerwca 1956 roku, a nie o samych wydarzeniach. To sztuka trudna w odbiorze. Mimo
to, chociażby z lokalno-patriotycznego obowiązku, warto w okolicach kolejnej
rocznicy 28 czerwca 1956 roku przypomnieć sobie film Filipa Bajona.
trosze psychologiczny, który opowiada o losach bohaterów na tle wydarzeń z 28
czerwca 1956 roku, a nie o samych wydarzeniach. To sztuka trudna w odbiorze. Mimo
to, chociażby z lokalno-patriotycznego obowiązku, warto w okolicach kolejnej
rocznicy 28 czerwca 1956 roku przypomnieć sobie film Filipa Bajona.
Michał Sobkowiak