W niedzielę wieczorem, zamiast na
koncert organowy w ramach festiwalu „W Łagodnym Powiewie” – a od jakiegoś już
czasu szaleję na punkcie muzyki organowej, co jest dziwne, bo kiedyś organy były dla
mnie najstraszniejszym instrumentem świata – poszłam na przedpremierę
„Ostatniej rodziny” do kina Muza. I nie żałuję – było bardzo warto!
koncert organowy w ramach festiwalu „W Łagodnym Powiewie” – a od jakiegoś już
czasu szaleję na punkcie muzyki organowej, co jest dziwne, bo kiedyś organy były dla
mnie najstraszniejszym instrumentem świata – poszłam na przedpremierę
„Ostatniej rodziny” do kina Muza. I nie żałuję – było bardzo warto!