Jaki kramik? Z czym kramik? Jak
wewnątrz organów Ladegasta we Farze w Poznaniu – w instrumencie! – można mieć
sklep? Zresztą, tam nie ma na to miejsca, bo zajmują je piszczałki i traktura
gry (system łączący klawisze z piszczałkami).
Przecież kram – jak czytamy w słowniku – to
słowo pochodzące z języka
wewnątrz organów Ladegasta we Farze w Poznaniu – w instrumencie! – można mieć
sklep? Zresztą, tam nie ma na to miejsca, bo zajmują je piszczałki i traktura
gry (system łączący klawisze z piszczałkami).
Przecież kram – jak czytamy w słowniku – to
słowo pochodzące z języka
Co jest w organach?
Moglibyśmy też zapytać: co jest w szafie organowej? Myślę jednak, że należy
zacząć od podstaw, ale nie chcę przy tym, żebyśmy wszyscy stali się od razu organoznawcami
i dlatego ograniczę się do minimum.
zacząć od podstaw, ale nie chcę przy tym, żebyśmy wszyscy stali się od razu organoznawcami
i dlatego ograniczę się do minimum.
Zatem, organy piszczałkowe to instrument dęty klawiszowy, największy jaki kiedykolwiek
wymyślono, który czasami znaczy więcej niż cała orkiestra symfoniczna, chociaż gra na
nich jeden zaledwie człowiek. Bywa bowiem, że grając korzysta on z połączenia międzyklawiaturowego, które sprawia, że
oprócz dźwięków wydawanych przez piszczałki odpowiadające naciskanym klawiszom
i głosom z nimi połączonym brzmią również dźwięki z głosów będących w
dyspozycji innej klawiatury (w klasycznych organach jest kilka klawiatur), a
jej klawisze naciskają się same. Czary, magia i prestidigitatorstwo! Pomyśleć
tylko, że czasami gra tak również nasz szalony rozmówca, czyli organista,
który wewnątrz instrumentu chce handel uprawiać. No, absurd po prostu!
wymyślono, który czasami znaczy więcej niż cała orkiestra symfoniczna, chociaż gra na
nich jeden zaledwie człowiek. Bywa bowiem, że grając korzysta on z połączenia międzyklawiaturowego, które sprawia, że
oprócz dźwięków wydawanych przez piszczałki odpowiadające naciskanym klawiszom
i głosom z nimi połączonym brzmią również dźwięki z głosów będących w
dyspozycji innej klawiatury (w klasycznych organach jest kilka klawiatur), a
jej klawisze naciskają się same. Czary, magia i prestidigitatorstwo! Pomyśleć
tylko, że czasami gra tak również nasz szalony rozmówca, czyli organista,
który wewnątrz instrumentu chce handel uprawiać. No, absurd po prostu!
Historycznie rzecz biorąc pierwowzór organów pojawił się już w
Starożytności, co nikogo nie powinno dziwić – wówczas ludzie wymyślili prawie
wszystko. Co najciekawsze i zarazem najdziwniejsze – biorąc pod uwagę to co
obserwujemy teraz – początkowo organy były instrumentem wyłącznie
świeckim. Kościół bowiem, w obawie przed przeniknięciem kultury pogańskiej do liturgii, nie dopuszczał do ich udziału
w muzyce kościelnej. Dopiero papież Witalian
(żyjący w VII w święty Kościoła Katolickiego), w okresie kryzysu chorału gregoriańskiego, wyraził zgodę
na wprowadzenie organów do oprawy muzycznej mszy świętej.
Starożytności, co nikogo nie powinno dziwić – wówczas ludzie wymyślili prawie
wszystko. Co najciekawsze i zarazem najdziwniejsze – biorąc pod uwagę to co
obserwujemy teraz – początkowo organy były instrumentem wyłącznie
świeckim. Kościół bowiem, w obawie przed przeniknięciem kultury pogańskiej do liturgii, nie dopuszczał do ich udziału
w muzyce kościelnej. Dopiero papież Witalian
(żyjący w VII w święty Kościoła Katolickiego), w okresie kryzysu chorału gregoriańskiego, wyraził zgodę
na wprowadzenie organów do oprawy muzycznej mszy świętej.
Jednak
w Europie średniowiecznej organy pojawiły się już w V w. (zatem jeszcze przed
Witalianem), choć klawiatura przypominająca tę dzisiejszą ujrzała światło
dzienne dopiero gdzieś w wieku XIII – wcześniej zamiast klawiszy były zasuwy
tonowe, w które trzeba było uderzać, nierzadko wręcz walić pięściami, a
ewentualnie łokciami, co naprawdę do najłatwiejszych rzeczy nie należało, a
organiści mieli permanentnie chyba bolące i posiniaczone łokcie tudzież pięści.
Zresztą gra na organach wtedy (także w Baroku, kiedy żył Jan Sebastian Bach, największy kompozytor
muzyki organowej i chociaż miał on już tę dzisiejszą klawiaturę) w ogóle raczej
prosta nie była – najpierw trzeba bowiem dostarczyć powietrze do piszczałek, a
do tego potrzebni byli kalikanci (od łac. calcare – deptać), którzy depcząc pedały
dźwigowe wprawiali w ruch miechy organowe pompujące to powietrze – bez
powietrza nie ma klasycznych organów.
Patrząc na sprawę z dzisiejszego punktu widzenia – świetnie, pojawiały się nowe
miejsca pracy, patrząc na sprawę z historycznego punktu widzenia – źle,
wymyślano nowe zajęcie dla służących i ludzi niższego stanu. Dodać należy tu,
że dzisiaj mamy już elektryczne miechy organowe,
które organista uruchamia jednym palcem naciskając odpowiedni przycisk –
wiadomo, cywilizacja idzie do przodu.
w Europie średniowiecznej organy pojawiły się już w V w. (zatem jeszcze przed
Witalianem), choć klawiatura przypominająca tę dzisiejszą ujrzała światło
dzienne dopiero gdzieś w wieku XIII – wcześniej zamiast klawiszy były zasuwy
tonowe, w które trzeba było uderzać, nierzadko wręcz walić pięściami, a
ewentualnie łokciami, co naprawdę do najłatwiejszych rzeczy nie należało, a
organiści mieli permanentnie chyba bolące i posiniaczone łokcie tudzież pięści.
Zresztą gra na organach wtedy (także w Baroku, kiedy żył Jan Sebastian Bach, największy kompozytor
muzyki organowej i chociaż miał on już tę dzisiejszą klawiaturę) w ogóle raczej
prosta nie była – najpierw trzeba bowiem dostarczyć powietrze do piszczałek, a
do tego potrzebni byli kalikanci (od łac. calcare – deptać), którzy depcząc pedały
dźwigowe wprawiali w ruch miechy organowe pompujące to powietrze – bez
powietrza nie ma klasycznych organów.
Patrząc na sprawę z dzisiejszego punktu widzenia – świetnie, pojawiały się nowe
miejsca pracy, patrząc na sprawę z historycznego punktu widzenia – źle,
wymyślano nowe zajęcie dla służących i ludzi niższego stanu. Dodać należy tu,
że dzisiaj mamy już elektryczne miechy organowe,
które organista uruchamia jednym palcem naciskając odpowiedni przycisk –
wiadomo, cywilizacja idzie do przodu.
Wróćmy jednak do historii organów – na przełomie
wieków XVIII i XIX (długo po Janie Sebastianie Bachu) nastał Romantyzm.
Był to okres przełomowy – nastąpiła wtedy potężna i nagła w sumie industrializacja. Zaczęto też
poszukiwać nowych środków wyrazu w muzyce – jasne i lekkie brzmienia Baroku
zmieniono na tonacje czysto romantyczne, czyli bardziej ciemne i cięższe. Miał wtedy także miejsce duży rozwój budownictwa
organowego, a co za tym idzie wzrastała liczba budowanych instrumentów i ich
jakość, ale także zmieniała się budowa organów. Przede
wszystkim powstał podział na głosy i kompletnie rozbudowano – w zasadzie zrekonstruowano
na nowo – rejestry (czyli grupy piszczałek o podobnej
budowie i brzmieniu), w rezultacie czego organy zaczęły brzmieć jak prawdziwa orkiestra
symfoniczna. Weźmy też pod uwagę i to, że 30 sierpnia
1818 roku w Hermsdorf w Niemczech (kraj związkowy Turyngia) urodził się pewien organmistrz (budowniczy organów) Friedrich
Ladegast, który zbudował te w Poznaniu i – ale tylko pośrednio, bardzo
pośrednio – jest powodem, dla którego powstał ten artykuł. Przyczyną
priorytetową pozostaje wciąż kramik naszego organisty-handlowca, bo może jednak
ten niemiecki organowy budowniczy – pan Friedrich – był ukrytym jasnowidzem, przewidział
taki rozwój wypadków i pozostawił w swoich organach trochę wolnego miejsca na
ten kramik, a może nawet kramiki? Inwencja twórcza projektantów nie zna granic…
wieków XVIII i XIX (długo po Janie Sebastianie Bachu) nastał Romantyzm.
Był to okres przełomowy – nastąpiła wtedy potężna i nagła w sumie industrializacja. Zaczęto też
poszukiwać nowych środków wyrazu w muzyce – jasne i lekkie brzmienia Baroku
zmieniono na tonacje czysto romantyczne, czyli bardziej ciemne i cięższe. Miał wtedy także miejsce duży rozwój budownictwa
organowego, a co za tym idzie wzrastała liczba budowanych instrumentów i ich
jakość, ale także zmieniała się budowa organów. Przede
wszystkim powstał podział na głosy i kompletnie rozbudowano – w zasadzie zrekonstruowano
na nowo – rejestry (czyli grupy piszczałek o podobnej
budowie i brzmieniu), w rezultacie czego organy zaczęły brzmieć jak prawdziwa orkiestra
symfoniczna. Weźmy też pod uwagę i to, że 30 sierpnia
1818 roku w Hermsdorf w Niemczech (kraj związkowy Turyngia) urodził się pewien organmistrz (budowniczy organów) Friedrich
Ladegast, który zbudował te w Poznaniu i – ale tylko pośrednio, bardzo
pośrednio – jest powodem, dla którego powstał ten artykuł. Przyczyną
priorytetową pozostaje wciąż kramik naszego organisty-handlowca, bo może jednak
ten niemiecki organowy budowniczy – pan Friedrich – był ukrytym jasnowidzem, przewidział
taki rozwój wypadków i pozostawił w swoich organach trochę wolnego miejsca na
ten kramik, a może nawet kramiki? Inwencja twórcza projektantów nie zna granic…
Co jest na ladegaściańskim stole do gry?