potknięci o los
lub własną głupotę
dzielą gwinty
i plastikowe kubki
kiedy
noc zarzuca czarną pelerynę
roziskrza nad nami
niebo gwieździste
oni zalane robaki
chowają w klatkach
pod kopułami uszanek
twarze tulą w kołnierzach
uodpornieni na słowa
powtarzane jak mantra
Aldona
Latosik