SEANS NA WEEKEND
Wielkimi krokami
zbliżają się Walentynki, z tego powodu w dzisiejszym „Seansie…” jeden z
najpiękniejszych filmów o miłości – „Love Story”.
Oprócz pięknej historii o miłości, chociaż bez happy end’u, w
produkcji tej otrzymujemy cudowny motyw instrumentalny autorstwa Francisa Lai.
Fabuła
Historia wielkiej miłości. Pochodzący z bogatej rodziny
student prawa, Oliver poznaje w bibliotece studentkę muzyki Jenny. Dziewczyna
jest córką żyjącego skromnie piekarza i początkowo mocno droczy się z chłopakiem.
 

Kadr z filmu

Kiedy Olivier przedstawia Jenny swoim rodzicom, ci są
niechętni ich związkowi. Wtedy chłopak zrywa z domem i rozpoczyna z Jenny
samodzielne życie. Młodzi szybko zakochują się w sobie i postanawiają wziąć
ślub. Dzieli ich niemal wszystko (on lubi sport, ona kocha muzykę), lecz łączy
miłość, dla której nie ma barier.
Pomimo trudnych warunków finansowych bohaterowie są
szczęśliwi. Niestety ich szczęście nie trwa zbyt długo…
 

Kadr z filmu

„Love Story” trwa 99 minut i zostało wyreżyserowane przez
Arthura Hillera. Muzykę skomponował Francis Lai. Zdjęcia do filmu kręcono od
września 1969 do marca 1970 roku w Clinton, Nowym Jorku (Nowy Jork, USA),
Cambridge, South Hamilton (Massachusetts, USA) oraz w Hong Kongu (Chiny). Premiera
dzieła odbyła się 16 grudnia 1970 roku. Na ekrany polskich kin obraz trafił 31
grudnia 1970.
Obsada
Ali MacGraw jako Jennifer Cavalieri
Ryan O’Neal
jako Oliver Barrett IV
John Marley
jako Phil Cavilleri
Ray Milland
jako Oliver Barrett III
Russell Nype
jako Dean Thompson
Katharine
Balfour jako Pani Barrett
Sydney Walker
jako Doktor Shapely
Robert Modica
jako Doktor Addison
 

Kadr z filmu

Reżyser filmu, Arthur Hiller, jako pierwszemu rolę Olivera
zaproponował Beau Bridgesowi. Ten jednak odrzucił rolę. Następnie nie przyjęli
jej m.in. Michael Douglas, Jon Voight, Peter Fonda czy Michael York.
Barbara Parkins natomiast odrzuciła rolę Jennifer.
Błędy i ciekawostki
produkcyjne
W scenie, gdy Jennifer dzwoni do Pana Barretta, wybiera numer
1-333-334, chociaż Oliver dyktował jej inny (1-338-3434).
Erich Segal w pierwszej kolejności napisał scenariusz do
filmu, a dopiero po nim powieść. Została ona wydana tuż przed premierą filmu i
stała się bestsellerem.
Postać Olivera Erich Segal oparł na osobach Ala Gore’a i
Tommy’ego Lee Jonesa.
„Love Story” to najsłynniejszy melodramat od czasów „Przeminęło
z wiatrem” i „Casablanci”, który zajmuje czołowe miejsca w rankingach
największych wyciskaczy łez.
Francis Lai został uchonorowany statuetką Oscara za muzykę do
opisywanego filmu.
 

Kadr z filmu

„Love story”
to film fenomenalny.
Posiada
przepiękną ścieżkę dźwiękową, dobrze dobraną obsadę aktorską i pomimo banalnej fabuły,
a może właśnie dzięki niej, urzeka.
Pochwała należy się za wspaniałą klamrę kompozycyjną – film
kończy się i zaczyna w tym samym miejscu. Już od samego początku wiemy co się
stanie z główną bohaterką, a i tak podczas finałowych scen wszyscy zapewne mają
łzy w oczach. Scenarzyści świetnie ukazali pierwszą, młodzieńczą miłość, która
później ewoluuje, cementuje się i staje się coraz mocniejsza. Twórcom filmu
udało się ukazać to z prostotą, bez zbędnego patetyzmu.
W zupełnie inny sposób przedstawiono stosunki Olivera z ojcem
– pokazano różnicę pokoleń, nieumiejętność porozumienia się, upór i dumę –
czyli uczucia, które są w stanie zniszczyć każdą miłość.
Najlepszą sceną w filmie jest moment, gdy Oliver wraca od
lekarza wśród ogłuszających klaksonów samochodów, w godzinach szczytu, gdy
życie w mieście toczy się coraz szybciej i szybciej, a wśród tego miejskiego
gwaru widzimy jednego mężczyznę ze swoim cichym bólem, z przejmującą rozpaczą.
Ta scena jest bardzo wymowna, tu nie potrzeba słów. To arcydzieło, jedna z
najlepszych scen w historii kina.
Obecnie głównym zarzutem kierowanym pod adresem produkcji Arthura
Hillera jest to, że się zestarzała, że jest nie na tę epokę, że to kolejne
romansidło z banalnym zakończeniem. Te zarzuty uważam jednak za nietrafione.
Jak wiemy, wszystkie melodramaty podobnie się kończą. Jednak „Love Story”
pokonuje konkurencyjne produkcje, zwłaszcza te współczesne, pierwszorzędną
jakością.
 

Kadr z filmu

Piękna muzyka, świetni aktorzy, film prosty, a dzięki temu
tak prawdziwy, że chyba pozostanie na zawsze nieśmiertelny.

Michał Sobkowiak