W niedzielny wieczór 30
kwietnia 2017 r. w Teatrze Wielkim w Poznaniu odbył się niezwykły koncert
poznańskiego zespołu Lombard. Pretekstem do jego organizacji była 35 rocznica powstania
grupy oraz urodziny założyciela, wokalisty i klawiszowca Lombard’u – Grzegorza
Stróżniaka.
kwietnia 2017 r. w Teatrze Wielkim w Poznaniu odbył się niezwykły koncert
poznańskiego zespołu Lombard. Pretekstem do jego organizacji była 35 rocznica powstania
grupy oraz urodziny założyciela, wokalisty i klawiszowca Lombard’u – Grzegorza
Stróżniaka.
Na scenie zaprezentował się zespół Lombard w najdłużej
istniejącym składzie, z poznanianką Martą Cugier na wokalu, która z zespołem
współpracuje już 18 lat, na gitarze zagrał Daniel „Gola” Patalas, na basie i
kontrabasie Michał „Guma” Kwapisz, na perkusji Mirek Kamiński, a ponadto Big
Band z najlepszymi poznańskimi muzykami jazzowymi pod dyr. Jana Zeylanda i
CoOperate Orchestra.
istniejącym składzie, z poznanianką Martą Cugier na wokalu, która z zespołem
współpracuje już 18 lat, na gitarze zagrał Daniel „Gola” Patalas, na basie i
kontrabasie Michał „Guma” Kwapisz, na perkusji Mirek Kamiński, a ponadto Big
Band z najlepszymi poznańskimi muzykami jazzowymi pod dyr. Jana Zeylanda i
CoOperate Orchestra.
Osoby zebrane na widowni, w dużej mierze znajomi i rodzina
muzyków – wszak Lombard we własnym mieście gra stosunkowo rzadko – usłyszeli zarówno
największe przeboje zespołu, jak i piosenki z ostatnich płyt, wszystkie w
nowych wersjach. I tak „Gołębi puch” utrzymany był w rytmie tanga, a „Taniec
pingwina na szkle” to rasowy swing. Również „Deja vu – to już było”, „Nasz
ostatni taniec” czy „Przeżyj to sam” w swingowych wersjach zabrzmiały tak, jak
gdyby zostały napisane w tej stylistyce, a nie jako utwory rockowe. Szlachetności
nowym wersjom dodała niewątpliwie orkiestra towarzysząca muzykom. Oczywiście
nowe wersje nie wszystkim piosenkom wyszły na dobre – „Szklana pogoda” straciła
swój rockowy pazur, ale to chyba po to, żeby było się czego czepić.
muzyków – wszak Lombard we własnym mieście gra stosunkowo rzadko – usłyszeli zarówno
największe przeboje zespołu, jak i piosenki z ostatnich płyt, wszystkie w
nowych wersjach. I tak „Gołębi puch” utrzymany był w rytmie tanga, a „Taniec
pingwina na szkle” to rasowy swing. Również „Deja vu – to już było”, „Nasz
ostatni taniec” czy „Przeżyj to sam” w swingowych wersjach zabrzmiały tak, jak
gdyby zostały napisane w tej stylistyce, a nie jako utwory rockowe. Szlachetności
nowym wersjom dodała niewątpliwie orkiestra towarzysząca muzykom. Oczywiście
nowe wersje nie wszystkim piosenkom wyszły na dobre – „Szklana pogoda” straciła
swój rockowy pazur, ale to chyba po to, żeby było się czego czepić.
Tak naprawdę Lombard to wciąż zespół rockowy i było to
słychać podczas solówek gitarowych, czy w sposobie śpiewania. Marta i Grzegorz
mają rocka we krwi, więc nie da się od niego uciec, a że swing i jazz też im w
duszach gra… pozwoliło to muzykom idealnie wczuć się w nowy klimat muzyczny,
jakże inny od rockowej codzienności.
słychać podczas solówek gitarowych, czy w sposobie śpiewania. Marta i Grzegorz
mają rocka we krwi, więc nie da się od niego uciec, a że swing i jazz też im w
duszach gra… pozwoliło to muzykom idealnie wczuć się w nowy klimat muzyczny,
jakże inny od rockowej codzienności.
Redakcja „Kulturalnika Poznańskiego” w dość licznej
reprezentacji miała przyjemność uczestniczyć w tej muzycznej uczcie, dlatego do
tematu omawianego koncertu jeszcze powrócimy.
reprezentacji miała przyjemność uczestniczyć w tej muzycznej uczcie, dlatego do
tematu omawianego koncertu jeszcze powrócimy.
Michał Sobkowiak