znów przywlokłaś się
tuż pod okna z wieczora
tuż pod okna z wieczora
światłem luny w
oczy… jakbym była winna…
oczy… jakbym była winna…
prysł gdzieś spokój i
sny już do snu nieskore
sny już do snu nieskore
prześmiewczo patrzą
gwiazdy, jakby… inne
gwiazdy, jakby… inne
uchylam okno wpełzasz
bez ceregieli
bez ceregieli
by napełnić sobą
dziurawy dzban nocy
dziurawy dzban nocy
a potem wsiąkasz
kroplą w łóżko z pościelą
kroplą w łóżko z pościelą
i namawiasz do
rozmowy – pytam – o czym
rozmowy – pytam – o czym
o szczęściu, co
ukradłam mały kawałek
ukradłam mały kawałek
obróciłam je tylko
raz i… uciekło
raz i… uciekło
o świecy, z której
został tylko ogarek
został tylko ogarek
o strzępku drogi na
której raj i piekło
której raj i piekło
o czym…
że wpadasz piaskiem
pod powiekę
pod powiekę
drażniąc spojówkę do
łez
łez
Zofia Szydzik
Elbląg – czerwiec 2015