Czy „Elvis (jest) warty
Poznania”? Na to pytanie dziesiątki mieszkańców Poznania, a także licznie
przybyłych gości próbowało znaleźć i dać odpowiedź podczas rocznicowych
wydarzeń w miniony wtorek i środę. Organizatorami przedsięwzięcia
zatytułowanego „Elvis warty Poznania” było Towarzystwo PTAAAK, Miasto Poznań
oraz Miejska Rada Seniorów w Poznaniu.
 

Fot. Hieronim Dymalski

Zorganizowany z okazji przypadającej 16 sierpnia br.
40.rocznicy śmierci Elvisa festiwal rozpoczął się we wtorek atrakcjami dla
najmłodszych (o tych jednak pisać nie będę bo nie zdołałem na nie zwyczajnie
dotrzeć). Po nich nastąpił zapowiadany w mediach, a także tutaj – na naszym
blogu, koncert. Pierwszą jego część wypełniły pieśni gospel, nie tylko te znane
z repertuaru Elvisa. Oczywiście, nie zabrakło takich klasyków jak „Amazing
Grace” (częściowo z polskim tekstem) czy „Crying In The Chapel”. Tą część
koncertu prowadzili wspólnie Krzysztof Wodniczak, jeden z organizatorów i
ostatni menedżer Czesława Niemena oraz Janusz Płoński, autor książki „Elvis.
Dlaczego Ja Panie?”. Konferansjerzy dzielili się z licznie zgromadzoną
publicznością anegdotami i historiami z życia i kariery Presley’a, które
koncentrowały się wokół jego związków z muzyką gospel.
Kolejną część widowiska, na którą składał się m.in występ
Roberta Wojciechowskiego i jego rock’n’rollowej grupy wykonującej m.in takie
hity jak „Burning Love” czy „Runaway” miałem przyjemność zapowiedzieć (tym
razem ja) wspólnie z Krzysztofem Wodniczakiem (jeśli wyszło źle to przepraszam
– to było spontaniczne i wcześniej nieplanowane wystąpienie). Wierzcie lub nie,
ale to było niesamowite uczucie stanąć twarzą w twarz z dziesiątkami fanów,
którzy szczelnie wypełnili miejsce pod estradą usytuowaną przy Placu
Kolegiackim i powiedzieć do Was kilka słów w tym szczególnym rocznicowym
czasie.
 

Fot. Hieronim Dymalski

Po zespole, o którym wspomniałem na scenie zaprezentował się
Tomasz Dziubiński (współpracujący m.in z Wojciechem Kordą), który przypomniał
chyba najbardziej przełomowe przeboje Elvisa – „That’s All Right” i „Love Me
Tender”. Po jego show rozpoczęła się (wspólnym odśpiewaniem „Return To Sender”)
główna część koncertu – show „Elvis warty Poznania”, w trakcie którego
zaprezentowali się lokalni wykonawcy (Maciej Szpalik wraz z córką, która
zaprezentowała doskonałą wersję „Hearbreak Hotel” i Maciej Piotr) oraz
prawdziwe gwiazdy takie jak Paweł Bączkowski i Piotr Skowroński wykonujący
utwory z repertuaru króla rock’n’rolla w aranżacjach opracowanych przez
Zbigniewa Pawlaka i jego orkiestrę.
Z estrady
popłynęły dźwięki takich przebojów jak „Surrender”, „Kiss Me Quick”, „No More”,
„It’s Now Or Never”, „I Can’t Stop Loving You” czy „Always On My Mind”.
Oczywiście, ktoś może narzekać, że
jedne wykonania były lepsze inne gorsze. Ma do tego pełne prawo. Magiczne w tym
koncercie było jednak coś innego. Atmosfera na widowni. Podczas krótkiej
awarii, która nastąpiła podczas występu, publiczność spontanicznie, acapella
zaczęła śpiewać „Can’t Help Falling In Love”. I to był ten moment gdy miałem
tzw. ciary.
 

Fot. Hieronim Dymalski

Koncert zakończył się kilka minut po godzinie 22. Później
były jeszcze wspólne zdjęcia, rozmowy i spotkania z przyjaciółmi z Krakowa,
Wrocławia, Poznania i Torunia. Hotel.
Poznań udowadniał jednak, że Elvis warty jest Poznania nie
tylko w ten wtorkowy wieczór. Robił to niemal na każdym kroku. W mieście w te dwa
dni było coś specjalnego. Spacerując ulicami miasta w środowe przedpołudnie
poczułem się jak na Beale Street w Memphis podczas Tygodnia Elvisa. Dlaczego?
Otóż, nawet stojący pod jedną z galerii handlowych muzycy prezentowali
przechodniom… przeboje Elvisa. Przystanąłem. Zasłuchałem się. Nagrałem fragment
„Cant’t Help Falling In Love”, bo było naprawdę piękne. Przyszła krótka chwila
refleksji. Dzisiaj 16 sierpnia. 40.rocznica śmierci Elvisa Presley’a –
człowieka, który zmienił na zawsze dzieje muzyki rozrywkowej. Człowieka i
artysty, który na zawsze zmienił także moje życie i otworzył przede mną
zamknięte dotąd drzwi za co zawsze będę mu wdzięczny.
To był wyjątkowy dzień. Muzyka Presley’a dobiegała zewsząd –
z radia, z telewizji, z lądu, a nawet z… wody! Tak! O godzinie 15:00 wraz z
liczną grupą fanów Elvisa wypłynęliśmy spod poznańskiej katedry w dwugodzinny
rejs po Warcie. W jego trakcie mogliśmy wysłuchać recitalu lokalnych muzyków,
którzy sięgnęli po największe hity Presley’a i rock’n’rolla. I znowu to uczucie…
Padający za oknami deszcz, fale uderzające w burtę statku i dźwięki „Green
Green Grass Of Home” przenosiły myślami z rzeki Warty na rzekę Missisipi. Z
Wielkopolski na odległe Południe Stanów Zjednoczonych.
 

Fot. Hieronim Dymalski

Po przybiciu do brzegu pojechaliśmy (wraz z moją dziewczyną
Klaudią, Panem Januszem Płońskim i jego córką Olą) do Biblioteki Raczyńskich
(którą odwiedziłem tego dnia już w samo południe w celu przygotowania mini
wystawy), gdzie o godzinie 18:00 miało rozpocząć się spotkanie „Najpierw był
Elvis”. Po drodze rozmawialiśmy z Panem Januszem. Obawialiśmy się troszkę o
zainteresowanie tym wydarzeniem. O frekwencję w jego trakcie. Po przekroczeniu
progów Biblioteki nasze obawy prysły niczym bańka mydlana. Na spotkanie
przyszły prawdziwe tłumy fanów, przyjaciół i melomanów a także osób związanych
z branżą muzyczną.
Sala Biblioteki Raczyńskich wypełniła się do ostatniego
miejsca. Przez niemal dwie godzinny wspominaliśmy Elvisa, mówiliśmy o jego
wpływie na współczesną muzykę rozrywkową a także o przemianach społecznych,
które zapoczątkował. Pani Alicja Klenczon, żona Krzysztofa Klenczona, lidera
Czerwonych Gitar, mówiła m.in o wpływie Presley’a na jej sławnego męża, o
kostiumach wzorowanych na jumpsuitach Elvisa i o… wizycie na koncercie króla
rock’n’rolla w Las Vegas.
Spotkanie chyba się podobało bo kilkanaście minut po jego
zakończeniu na swoim facebookowym profilu przeczytałem taki wpis: „Byłam,
byłam…wzruszające” i „Mariusz chciałam jeszcze raz podziękować za wspaniałe
spotkanie, tak świetnie to wyszło, mówiliście tak ciekawie a my słuchaliśmy z
zapartym tchem, Elvis to temat rzeka, tyle jest tematów które warto zgłębiać,
propagować, odświeżać a dość często nawet odkrywać. Podziwiam Twoją wiedzę i
kibicuję Ci bardzo”.
A będąc przy podziękowaniach to w tym miejscu raz jeszcze
(mam nadzieję, że nie pominę nikogo) chciałbym podziękować absolutnie wszystkim
za te wyjątkowe dni i za możliwość przeżycia 40. rocznicy śmierci Elvisa
Presley’a w tak szczególny sposób.
 

Fot. Hieronim Dymalski

W pierwszej kolejności pragnę podziękować Panu Krzysztofowi
Wodniczakowi i wszystkim organizatorom za zaproszenie i zrealizowanie
specjalnego wydania pisma „Kulturalnik Poznański” w całości poświęconego
Elvisowi (w 99% wypełnionego moimi tekstami). Pracownikom Biblioteki
Raczyńskich za bardzo ciepłe przyjęcie. Wam Wszystkim, którzy tego dnia
byliście w Poznaniu – za każdą chwilę rozmowy, za każdy uścisk dłoni, za każdy
uśmiech, za każde wspólne zdjęcie i za każdą prośbę o dedykację na kartach
książki czy „Kulturalnika Poznańskiego”.
Nie mogę w tym miejscu pominąć także specjalnych podziękowań
pod adresem mediów, stacji telewizyjnych i radiowych. Dziękuję Wam za możliwość
wypowiedzenia się na Waszych antenach/falach radiowych i podzielenia się z
Waszymi widzami/słuchaczami moją pasją. Szczególne ukłony kieruję do stacji
TVN24, Polskiego Radia w Chicago, III Programu Polskiego Radia (Trójki) oraz do
Radia Poznań.
Poznań – po raz kolejny udowodniliście, że „Elvis warty jest
Poznania”. Dziękuję, że mogłem być z Wami!
Mariusz Ogiegło
www.elvispromisedland.blog.pl