Fot. Kazimierz Seredyński

Bywają imprezy przereklamowane, gdy organizatorzy wręcz przekłamują rzeczywistość twierdząc, że zapraszają na wydarzenie. Są i tacy, bardziej powściągliwi, tylko zapraszają nieśmiało na koncert w danej stylistyce i bez „bajerów”. Jeżyckie Centrum Kultury – mając swoją Starą Prochownię – daje czytelny przekaz, że jest instytucja ze wszech miar oryginalną, bez nonszalanckich przechwałek – co najważniejsze.

A że nie zwalnia tempa, więc pokazała, że jako pierwsza instytucja kulturalna w Poznaniu zainaugurowała w sierpniu już sezon artystyczny 2022/23. I od pierwszego akordu było barwnie, przestrzennie i familijnie.

Od kiedy na poznańskiej, szeroko rozumianej ,scenie muzycznej pojawił się zespół String Connection Krzesimira Dębskiego (1981), nie spotkałem tak zjawiskowego ansamblu jak Grupa Szóstka. Rozbudowane kompozycje i aranżacje pianisty i lidera grupy Michała Szóstka, zachowują wyważony dystans w formie i treści, w które znakomicie wpisują się pozostali członkowie zespołu. Po prostu grają na „6” przekazując emocje w dur i moll.

Zaskakują, inspirują i zachwycają w swoisty sposób. Dlatego i tym razem skorzystałem z zaproszenia na ich występ, chociaż wiedziałem, że zagrają w składzie nieco kameralnym. Zagrali i tak wyśmienicie, a akordy wygrywane na pianinie przez Michała Szóstka tworzyły septymowe alikwoty i interwały pomieszane specjalnie z namiastką koloryzującego wokalu.

Głównymi wykonawcami były wokalistki o różnych temperamentach Agata Niedzielska, Małgorzata Głowacka, Zofia Liwerska, a także Jerzy Konopa (sax tenor) i niezastąpiony Michał Szóstek, od pierwszego do ostatniego utworu panujący nad ubogaconą warstwą dźwiękową.

Na muzyczno-wokalny miks złożyły się tego wieczora takie ponad czasowe kompozycje jak m.in. Parasolki z Chemburga; Autummn Leaves; Augustowskie noce; Pod papugami; Blue moon; Przetańczyć z Tobą chcę całą noc; Już nie zapomnisz mnie; Georgia; Rzuć to wszystko, co złe; Tyle słońca w całym mieście; Powrócisz tu; Dziewczyna szamana; What a wondefull word. Dodam jeszcze tylko, że koncert zatytułowany został Summer lock of love, bo mogliśmy przeżyć przez dwie godziny „Letnie spojrzenie miłości” przyglądając się sąsiadkom z prawej lub lewej strony.

KACZINDOW