Inicjatywa red. Krzysztofa Wodniczaka, kolejne spotkanie w Jeżyckim Centrum Kultury, to otwieranie kolejnych przestrzeni na muzycznej mapie Polski, gdzie obecność brzmień z tamtych lat jest nadal w nas żywa i bliska. Wydaje się, że z tak odległej perspektywy lat minionego stulecia, wiatr historii rozwiał wszelkie ślady życia kulturalnego minionej epoki społecznego bytowania naszego narodu. Potwierdza się, że muzyka i jej twórcy są zawsze sprawdzonym pomostem wielopokoleniowym, bez względu na wiek słuchacza. Wśród twórców, muzyków i kompozytorów z tamtych lat jest wiele wybitnych postaci, ale jedna z nich szczególnie jest nam bliska, pomimo upływu lat.
Moim zdaniem taką postacią jest Krzysztof Klenczon, muzyk, wokalista, kompozytor, człowiek o dynamicznym stylu tworzenia utworów przemawiających ze sceny i środków masowego przekazu. Był członkiem tak znakomitej grupy jak zespół Czerwone Gitary. Również po odejściu z Czerwonych Gitar jego dalsza kariera w zespole Trzy Korony, była ważnym wydarzeniem w świecie muzyki. Jego dramatyczna śmierć w wypadku samochodowym w USA, pomimo upływu wielu lat, nie zamknęła serc i ust fanom śpiewającym jego utwory. Ostatnim etapem jego ziemskiej podróży był wyjazd z powodów rodzinnych do USA, gdzie zginął tragicznie w wypadku samochodowym. Parafrazując tytuł jego muzycznego przeboju. W związku z tym, ciśnie mi się na usta pytanie „Powiedz stary..,” po coś Ty tam był?
Jestem w pełni przekonany, że na życiu Krzysztofa zaważyła „historia pewnej znajomości”, z której wynikało po pierwsze, że „Nikt na świecie nie wie, że się kocha w …” i teraz kiedy „Jesień idzie przez park”, a na morzu „10 w skali Beauforta”, został tylko „…krzyż” nad jego mogiłą. Z jego tragicznej historii życia wynika, że nie raz obiecywał sobie powrót mówiąc „Wróćmy na jeziora”, „Gdy kiedyś znów zawołam cię”. Marzył o chwili, gdy jego ukochanej „Kwiaty we włosach potargał wiatr” , tymczasem wicher przeznaczenia spowodował, że płomień jego życia zgasł. W niwecz obróciły się jego plany powrotu do współpracy z Sewerynem Krajewskim i zespołem Czerwone Gitary. Faktem stało się tylko, że wrócił do kraju do rodzinnego Szczytna w urnie, ale nie umarł do końca, bo miłość do kompozycji oraz jego osoby, w tym jego siostry Hanny i nieśmiertelnych fanów trwa i trwać będzie.
Spotkanie zakończył prowadzący Krzysztof Wodniczak zaproszeniem na kolejną edycję Poznańskiego Leksykonu Muzycznego.
Zbigniew Roth