Laptop odmawia znów posłuszeństwa

i z klawiaturą wyprawia harce.

Nie można domu wyziębić wnętrza,

choć nocą wszystkie okna otwarte.

 

Parzy długopis i dłoń omdlewa;

kartka papieru bielą aż kłuje.

Można się poczuć jak suche drzewo,

które  obsiadły bezduszne furie.

 

Myśli ospałe wloką się żółwiem,

co rusz wpadając w smolistą dziurę;

już nie potrafią wyżej się unieść,

każda z osobna w głowie się snuje.

 

Wiersze się kryją w cienistych kątach;

Wena uciekła w chłodniejsze kraje.

Słowo za słowem wolno się błąka,

bo te upały są ponad miarę.

© Danuta Zofia Buks

Kępno, 13.08.2018r.