gdzie jest taka sielska wieś z domem rodzinnym

pod dębem, gdzie na ganku pelargonie krwiste

kołysał psotny wiatr – kaskady bluszczolistne

jak panny staroświeckie niemodne naiwne…

gdzie polana ścieżka i mostek co marzył

przełożony nad rzeczką słuchając nowinek

płot co zgubił sztachetę w zmurszałą godzinę

i na szczerbatą niedolę malwom się skarżył

czas zaciera lekko dzieciństwa krajobrazy

myśli natrętne w niewoli wspomnień czepliwych

z uporem wracają do tamtych ludzi, zdarzeń…

do znanej mowy kamieni młyńskich – zgrzytliwej

mącznego mozołu i życia tuż przy młynie

młyn – starły czasu żarna…

a rzeka wciąż płynie.

Zofia Szydzik

Elbląg, maj 2011