Gdy zapukałeś rankiem w moje okno,

zamykając sen w szafie Morfeusza,

ptaki w ogrodzie świergotały głośno,

że już czas ruszać.

Biegłam przed siebie na spotkanie z tobą

w letniej sukience, z rozpuszczonym włosem.

Kwiaty zakwitły tonacją baśniową,

strząsając rosę.

Całując usta, spijałeś z nich wilgoć.

głaskałeś włosy, łaskotałeś szyję

i całym sobą próbowałeś przylgnąć.

Czułam, że żyję.

Zatapiając się w subtelności pieszczot,

zapominałam o istnieniu świata;

nawet gdy w górze kruk krzyczał złowieszczo:

„przyjdzie zapłata”.

Byliśmy razem, ciesząc się tą chwilą,

gdy nas otaczał swoim skrzydłem Gabriel.

Dałeś spełnienie i żałuję tylko,

że jesteś… wiatrem.

© Danuta Zofia Buks

Kępno, 13.05.2017 r.