w ciszy tonie plaża kołysząc niedosyt fal

kusząc szmerem przybrzeżnym złotego piasku

do zmierzchu tuli się – jak dziecko – zamglona dal

trzymając fregatę łapą flauty w potrzasku

 

pokrzykiwań pogłos niesie się ku bliskiej nocy

i strach się ściele przed przybrzeżną mielizną

na rejach miast żagli – białe zasłony łopoczą

na wodzie pozostaje chwilą – słoneczna blizna

 

strach zagląda w oczy tym co na morzu służą

co noc przyniesie tego nie odgadnie nikt

ten dziwny stan może być ciszą przed burzą

co wznosi kipiel i budzi sztormu ostry ryk

 

lecz nie musi tak być – wszak landszaft – okazją

by napisać wiersz co z prawdą jest na bakier

i popłynęłam łodzią malarza – „FANTAZJĄ”

z rymowanych wersów dopinając… spinaker.

Zofia Szydzik

Elbląg, lipiec 2013

* Wiersz inspirowany obrazem „Flauta” Alexey’a Rychkova – współczesnego impresjonisty rosyjskiego.