Najwyższa pora dać chociaż zarys tego, co było wyróżnikiem poznańskiej sceny muzycznej, czyli muzyki el (określenie wymyślone przez poznaniaka Marka Bilinskiego i Czesława Niemena).
29 września 1988 roku w Poznaniu zarejestrowano Stowarzyszenie Muzyki Elektronicznej. Prezesem honorowym zgodził się zostać Czesław Niemen Wydrzycki. W latach dużej koniunktury ELmuzyki, zaproponował on zmianę na bardziej uniwersalne Stowarzyszenie Muzyczne Brzmienia, tym bardziej, że wydawaliśmy magazyn muzyczny pod taką nazwą.
EL – muzyka sekwencjonalna, wariacyjna, jest szczególnie predestynowana do tego, by wyrazić elan vital – pęd życia. Progresywny rock dał jej zamiłowanie do rozbudowanych suit, technologicznego filozofowania, podróży w wyobrażone światy albo w głąb własnych fantazji. Niekiedy z muzyki użytecznej wzięło się ilustracyjne traktowanie tematów i opisowe tytuły kierujące słuchacza w stronę określonych obrazów i emocji.
Minęły lata, blisko trzy dekady, koniunktura na el muzykę nieco zmalała, ale muzycy – Romuald Andrzejewski, Aleksander Maliszewski, Grzegorz Stróżniak, Ryszard Kniat, Zbigniew Łowżył, Krzysztof Jarmużek, Piotr Wiza, Krzysztof Kacperski, Marek Manowski, Andrzej Karpiński pozostali jej wierni. Bo EL muzyka dzisiaj na nowo rezonuje, a jej koryfeusze potrafili stworzyć pewien bastion muzyczny wyróżniający się na tle innych środowisk i ośrodków. Skojarzyli bowiem ze sobą różnorodne silniki dźwiękowe, współpracujące ze sobą oraz nowe, interakcyjne funkcje, które odzwierciedlają naturalny sposób gry konkretnego instrumentu. Co najważniejsze, ta tendencja stanowi niewyczerpany zbiór spektakularnych dźwięków. Zaawansowane możliwości instrumentów rozbudzają muzyczną wyobraźnię dzięki prawdziwym brzmieniom zwiększonej kontroli oraz intuicyjnemu panelowi dotykowemu. Także nowe modele instrumentów podarowały aranżerom klawiszowym obiecującą przyszłość.
Dźwięki i brzmienia, to innowacyjna funkcjonalność. Zestawienie różnorodnych tonów (Versatile Tone) umożliwia grę realistycznych flażoletów gitarowych, basowych glissando i innych wariacji tonalnych charakterystycznych dla instrumentów strunowych. Zaś funkcja edycji brzmienia umożliwia intuicyjnie tworzenie dźwięku dzięki prostemu operowaniu gałką. Dostępne funkcje generują także monofoniczny dźwięk, a także nakładają różne barwy produkując brzmienie polifoniczne, zwiększając tym samym ekspresje muzyczną. Korzystając z Synchro Start Stop zapewniają perfekcyjne „odegranie zamysłów muzycznych” kompozytorów i aranżerów. Możliwość systemu do odczytania rozbudowanych akordów ułatwia grającym wykorzystanie technicznych aranżacji.
Opisana powyżej część teoretyczna lub teoretyzująca stanowi wstęp do modelowego wręcz określenia POSNANIA SOUND, czyli Poznańskie brzmienia. Szkoda, że w latach prosperity nie znalazł się żaden teoretyk w Poznaniu, aby to określenie w należyty sposób wypromować. Przecież muzyka ilustracyjna, jako forma muzyki przestrzennej, żyje swoim życiem nie tylko w spektaklach teatralnych czy obrazach filmowych. Obecnie odbywają się liczne koncerty muzyki filmowej cieszące się wśród słuchaczy dużym, a nawet bardzo wielkim powodzeniem.
Może po 30. latach i aktywności niektórych z wymienionych wyżej muzyków uda się wprowadzić do leksykonu konwencji stylistycznych to brzmienie. Może w sposób niekonwencjonalny, po trosze nawet improwizacyjny, ale mający swój „matecznik” w Grodzie Przemysła. Zacznie się era EL muzyki i POSANANIA SOUND. Dzięki niej można eksploatować nową przestrzeń muzyczną. Jest też miejsce na nowe „elektroniki”, a melodie tworzące przez kompozytorów snują wizje natchnione na pograniczu jawy i snu, a czyste przestrzenne brzmienie wydestylowane na wzór chemiczny realizują (nie)chciany skok w przyszłość IDM.
Termin z ten można i trzeba lansować „od zaraz”, od koncertów z cyklu Centrum Wartego Poznania i Kulturalnego Starego Rynku. Takie cztery koncerty w lipcu br. (8, 15, 22, 29) z udziałem duetu muzyk – aktor (np. Romuald Andrzejewski – Janusz Andrzejewski, Piotr Wiza – Andrzej Lajborek, Marek Manowski – Aleksander Machalica, Grzegorz Stróżniak – Michał Grudziński), były by dobrą uwerturą do wspierania lokalnej przedsiębiorczości oraz niekwestionowanego potencjału poznańskich muzyków i aktorów. Życie artystyczne Poznania w pełni zasługuje na określenie patriotyzm lokalny. I tego się trzymajmy, bo jak nie MY, to kto?
Krzysztof Wodniczak