Milczysz uparcie – haniebny czyn
brzydzi słowem przewrotnym
serce leniwie czeka
krzywda rośnie sumą złożoną
przykrość i żal narasta szukając mądrości
Pamiętasz słowa ciepła i czułe?
szeptem smutnym ciemnieją w ciszy…
Chodzę wśród dymów nadziei
spajam głazy słów nie mogę zapomnieć
piękna uśmiechu Twojego
spokoju i miękkości święcących chwil
Dzisiaj płaczę – nade mną wiatr
zbiera krople łez rozpaczy
jestem tu choć na innym wybrzeżu
niczym brzoza samotna w wielkiej przestrzeni
Jolanta Szkudlarek „Lilia”