Minęła już wiosna i lato odeszło,
a ty znów próbujesz wskrzesić wspólną przeszłość.
Spójrz. Naszych wyborów owoce zebrane.
Upadłam, lecz wstanę.
Już jesień za oknem i powiało chłodem,
ptaki się zbierają do odlotu. Zobacz,
co z nami się stało tą jesienną porą.
To nasze Waterloo.
Czemu dziś się żalisz na los i na Boga,
skoro dopuściłeś, by ogień ten dogasł.
Nie pomoże nam już wzniecanie od nowa
tych płomieni w słowach.
Kiedyś oczy twoje były niewidzące.
Miast sięgnąć po słodycz, upiłeś się octem
Znów coś przeoczyłeś. W popiele był diament.
Teraz próżny lament.
Prosiłam: „nie puszczaj mnie nigdy z rąk swoich”.
Wiedziałam, że nas to oboje zaboli.
Stało się. Zamknięte drzwi, zgubione klucze.
Odeszłam… Nie wrócę.
© Danuta Zofia Buks
Kępno, 20.09.2015 r.