Rozlana szarość

skrycie otula i przenika ciało

w nagich gałęziach chórem szumi wiatr

rozwarstwione fale grają

niczym klawisze fortepianu

rytmem rozkuwają ciszę

Idziesz wsłuchana w mroczny dźwięk

stąpasz wilgoci tonem

drżąc rysujesz w sercu nieznane uczucie

jesteś obrazem melancholijnej jesieni

szarpana powiewem zimnym

liczysz dni życia

oddalasz ból przemijania

Odurzona zapachem suchych liści

pod ciemną zasłoną zapomnienia

przemierzasz ugory pamięci

w myśli o nowym jutrze odkrywasz

kwitnącą radość

powraca słońce…

Jolanta Szkudlarek „Lilia”