Na łokciu życia wsparty nieodgadniony
w strunach sypkich brzmisz melodią
dnia
wczepiony w sine niebo flotyllę
rajską
płyniesz z przebłyskami promieni
wszystko inne nierzeczywiste
Zastygasz w geście na pół błagalnym
spragniony odnowy w cieniu przelotnym
w pustym sercu mówisz – kwinta
mieszka
w głowie kadź nieogarniona błyska i
znika
spływająca na dzień gorący
Strzęp zdarzeń na jawie i we śnie
w echu wstrząs – wszystko skończone
granice powrotów przebyte
miłość portem żałosnym gnana
pozostała wyspą gasnącą bańką w oku
Płótna obrazów drżą w Twoim
spojrzeniu
wiedziałeś o tajemnicach znaczonych
czernią
udrapowałeś w sobie pachołkami –
patetycznie wierny
wszystko splatasz snem miłosnym
W chmurach zielonych rozrysowana
wielkość poniżenia
załamanie elipsą kręcony żal
rwany jęk w ugiętym wrzasku
byłeś prawdziwym powietrzem kolorem dnia
Pozostały słoneczne druty i gwiezdne
ćwieki
fetysz deszczu i słoty
śmieszny zamęt wykrojony
w pustej duszy rozsypane płatki
kwiatów
Jolanta Szkudlarek „Lilia”
11.07.2017r., godz. 23:11