Wodne szumy i słońca krawaty biją
tryumfem
tryumfem
w ciepłej przepaści o brzasku
rozkrzyczanych kuropatw
rozkrzyczanych kuropatw
zakwitający ogród uczuć i sentymentów
płynie wśród drzew prostowanych
wiatrem
wiatrem
w rytmie fal odmierzonych taktem
Błyszczą perłami ciężkie pampasy traw
w jedwabnych kołdrach świtu
mistyczne okręty zieleni szaleją z
soczystą tęczą pieśni
soczystą tęczą pieśni
ranek w ciszę zamotany gałąź serca
przechyla
przechyla
wypełnia ciało po czubki palców
czułością
czułością
Lustro świtu rzeźbi dzień rzucony
miedzą
miedzą
kolory sytne ziarniste bajką lasów i
łąk
łąk
zorza porywista sylabizuje zagubiony
wymiar
wymiar
wydłuża cienie pedałuje po pniach
cyklista olśniony
cyklista olśniony
pionowo w górę z kierownicą umajoną
liśćmi
liśćmi
Powietrze sersem w pędzie drga
delikatnie przeszywa nitką
rozplata sen otacza przestworza
światło w zlocie i spuście
rozświetla błękit przyrody
Drzwi otwarte pachnącym kwiatem lipy
rozkochane nasze głowy pośród przymgleń
i promieni
i promieni
Jolanta Szkudlarek „Lilia”
17.07.2017r., godz. 0:02