Zdarłeś buty, by trafić w ramiona,
te jedyne, najbardziej kochane.
Wnet wiedziałeś, że właśnie to ona,
w głębię serca uchyli ci bramę.
Za niedługo rozbrzmiały organy
i dwa krążki błysnęły na palcach.
Szampan gości już czekał rozlany,
własną żonę prosiłeś do walca.
Wspólnym krokiem, tak przez wiele dekad,
raz pod górkę, raz z górki bujają.
Nie tak łatwo napotkać człowieka,
z którym myśli się prawie tak samo.
Choć poznali się w blasku księżyca,
Słońce w życiu im co dnia przyświeca.
Czas iskierek obojgu nie gasi,
lśnią jak dawniej, płomykami świecy.
Kiedyś jednak rozstanie nastąpi,
kir wyścieli ich wspólne posłanie.
Ziemia jakby się sama rozstąpi
i zakończy się wspólny ich taniec.
Aldona
Latosik
16 VII
2014
(c)