SEANS NA WEEKEND

W dzisiejszym „Seansie…”
jedyny znany mi film, który powstał na podstawie albumu muzycznego. Chodzi
oczywiście o „Ścianę” na podstawie płyty „The Wall” grupy Pink Floyd.
W przypadku filmu Alana Parkera możemy mówić o teledysku pełnometrażowym,
ilustrującym piosenki zawarte na concept albumie. Muzyka na potrzeby filmu w
większej części została nagrana ponownie przez Rogera Watersa. Część utworów w
nowych wersjach zostało przyspieszonych, dwa z płyty nie znalazły się w filmie,
natomiast pojawiły się dwa nowe.
Fabuła
Film opowiada historię Pinka, gwiazdy rocka, która nie może
sobie poradzić z własnym życiem. Pink siedzi sam w pokoju hotelowym i robi
retrospektywę własnego życia.
W dzieciństwie podczas wojny stracił ojca, za którym tęsknił
przez całe swoje życie. Obserwując bawiące się na placu zabaw dzieci i
czuwających nad nimi tatusiów, zaczął myśleć o sobie jako o „innym”. W szkole
był gnębiony, nie radził sobie z dyktaturą narzucaną przez despotycznego
nauczyciela.
Kiedy dorósł, ożenił się, lecz jego małżonka miała dosyć jego
oziębłości i pogłębiającej się depresji. W końcu zostawiła go „dla innego”. Gdy
stał się popularnym muzykiem, nawet to nie przyniosło mu szczęścia. Pinka coraz
bardziej męczyła ściana, którą zbudował na przestrzeni całego swego życia. Ten
mur szczelnie otacza jego uczucia i czyni go zgorzkniałym introwertykiem.
 

Kadr z filmu

Film w oryginale zatytułowany jest „Pink Floyd The Wall” i
trwa 95 minut. Obraz wyreżyserował Alan Parker, a scenariusz napisał Roger
Waters. Zdjęcia do filmu kręcono od 7 września do grudnia 1981 roku w Londynie,
Iver Heath, na plaży Saunton Sands oraz w Bushey (Anglia, Wielka Brytania) a
także w Montrealu (Kanada). Premiera dzieła odbyła się 23 maja 1982 roku.
Obsada
Bob Geldof jako Pinky
Christine Hargreaves jako Matka Pinka
James Laurenson jako Ojciec Pinka
Eleanor David jako Żona Pinka
Kevin McKeon jako Młody Pink
Jenny Wright jako Amerykańska groupie
Alex McAvoy jako Nauczyciel
 

Kadr z filmu

Roger Waters planował zagrać główną rolę, jednak na próbach
wypadł komicznie, dlatego postanowiono zorganizować casting. Wybór padł na Boba
Geldofa.
Błędy i ciekawostki
produkcyjne
Podczas sceny na placu zabaw karuzela kręci się w jedna
stronę, ale gdy Pink na nią wsiada – w drugą.
W momencie, gdy Pink wyrzuca telewizor przez okno, słyszymy
słowa „Next time, fuckers!”, ale z jego ust możemy wyczytać: „Take that,
fuckers!”.
Podczas, gdy zwolennicy Pinky’ego szczują psem przypadkowego
przechodnia, widać, iż mężczyzna ma na ręce rękaw ochronny.
Naboje, które Pinky wyjmuje z pudełka z pamiątkami po ojcu,
różnią się od tych, które później kładzie na torach.
 

Kadr z filmu

Animacje do filmu są autorstwa Geralda Scarfe – tego, który
ilustrował album „The Wall” i przygotowywał animacje na koncerty Pink Floyd.
Bob Geldof tak wczuł się w odtwarzanie głównej roli, że
podczas kręcenia sceny wybijania ręką okna, rzeczywiście mocno skaleczył się w
rękę. W dodatku, gdzieś w połowie kręcenia filmu dostrzegł u siebie pierwsze
symptomy depresji.
Wiersz Pinka, który podczas „The Happiest Days Of Our Lives”
został odczytany przez nauczyciela to początek tekstu „Money” z płyty Pink
Floyd „The Dark Side Of The Moon” z 1973 roku.
W czasie utworu „The Thin Ice” Bob Geldof leży w basenie.
Aktor nie umiał pływać i dlatego leżał na specjalnym ciele z tworzywa, które
unosiło go na wodzie.
Film, który w pokoju hotelowym ogląda Pinky to „The Dam
Busters” z 1954 roku. W tej scenie padają jedyne słowa Boba Geldofa w filmie,
które nie pochodzą z tekstów piosenek zespołu Pink Floyd, a są wykrzyczane
przez Pinky’ego po wyrzuceniu telewizora – „Next time, fuckers!”.
Scenariusz zakładał, że Bob Geldof zgoli sobie tylko brwi.
Jednak pod wpływem impulsu ogolił sobie również klatkę piersiową.
 

Kadr z filmu

W swojej autobiografii zatytułowanej „Is That It” Bob Geldof
opowiada, że o projekcie dowiedział się od swojego menedżera w taksówce. Nie
był chętny na występ w filmie, ponieważ nie lubił muzyki Pink Floyd. Roger
Waters dowiedział o tym, ale nie z książki Geldofa, lecz od… kierowcy
taksówki, który był jego bratem.
W scenie, w której Pinky (Bob Geldof) śpiewa „In the Flesh?”,
a kamera skierowana jest w stronę fanów, jedna z osób ma na sobie koszulkę z
napisem „Bob Geldof”.
Słynne młoty pojawiające się w filmie, to symbol brytyjskiej
partii neo-nazistów „Hammerskins”, której członkowie – po starannej selekcji –
wystąpili w „Ścianie”.
W pokoju Pinky’ego znajduje się zdjęcie mężczyzny w płaszczu
deszczowym. Jest to Johnny Fingers – pianista grupy Boomtown Rats, której
liderem był Bob Geldof.
Jenny Wright nie spodziewała się, iż Bob Geldof rozbije
butelkę wina nad jej głową, dlatego na ekranie widzimy jej spontaniczną
reakcję.
 

Kadr z filmu

Chyba każdy wie, a przynajmniej wiedzieć powinien, że „The
Wall” to jedna z najwybitniejszych płyt w dziejach muzyki popularnej, która
wywarła duży wpływ na nurt rocka progresywnego. Album ukazał się pod koniec
listopada 1979 roku. W niesamowitym tempie zdobył listy przebojów, natomiast
utwór „Another Brick In The Wall – Part 2” do dziś pozostaje w zestawieniach
przebojów wszechczasów, znają go nawet totalni laicy. Po pewnym czasie powstała
ilustracja muzyczna – swoisty teledysk pełnometrażowy, którego twórcą został
Alan Parker. To perfekcyjne połączenie obrazu i muzyki, które działa
porywająco, ale też wytwarza klimat mroczny i przygnębiający.
Fabuła filmu jest taka sama, jak w przypadku albumu – to
historia lęku, emocjonalnego okaleczenia, alienacji, egoizmu, a w końcu –
szaleństwa. W dodatku pełna wymowy antywojennej i sprzeciwu wobec
totalitaryzmu, gdzie wściekłość przeplata się z melancholią, ale nie dzieje się
tak w sposób równomierny – na początku filmu przeważa melancholia, natomiast w
drugiej połowie agresja.
 

Kadr z filmu

Przy tak perfekcyjnej konsolidacji obrazu i dźwięku dialogi
okazują się zbędne, zwłaszcza, gdy siłę obrazu potęgują animacje. Wstawki
animowane Geralda Scarfe’a doskonale współgrają z muzyką, przy czym są
mistrzowsko zrealizowane; zdecydowanie sugestywne i przerażające, często
operujące symbolami, jednak bardzo czytelnymi. Dzięki nim, w czasie oglądania „The
Wall” ciarki nie raz przebiegną wzdłuż kręgosłupa. Zwłaszcza podczas sceny, w
której biały gołąb wzlatuje w niebo, a następnie pojawia się animacja i
rozpoczyna się moment najbardziej współgrający z muzyką, który sprawia, iż
odnosi się wrażenie, że dźwięki nie tylko się słyszy, ale i widzi.
Największe zastrzeżenie można mieć do… polskiego tytułu
filmu, ale też przyjętego tłumaczenia tytułu płyty. Wyraz „ściana” raczej
kojarzy się ze schronieniem, oknem, drzwiami czy wiszącymi na haczykach
obrazkami. Raczej od razu nie skojarzymy ściany z niemożliwą do przebicia
barierą. W przeciwieństwie do słowa „mur”. Tak też powinien brzmieć tytuł tego
dzieła – „Mur”.
 

Kadr z filmu

Podsumowując – album grupy Pink Floyd, po „ekranizacji” nic
nie stracił, a nawet sporo zyskał. Wiele osób po obejrzeniu filmu inaczej odbiera
płytę. Różnice między tymi dwoma dziełami są dostatecznym pretekstem, aby
zapoznać się zarówno z jednym, jak i drugim, najlepiej zaczynając od samej
muzyki.
Ten obraz jest tak bliski doskonałości, iż należy uznać go za
pozycję obowiązkową i to nie tylko dla fana Floydów. Ponadto jest to ewenement
– bodajże jedyny film będący ilustracją dla muzyki.
Michał Sobkowiak