Liczyłam gwiazdy ze złotą poświatą.
Brakło mi jednej, tej mojej,
szczęśliwej.
Może zgubiła się gdzieś nad La
Platą
lub Tel Awiwem.
Być może spadła jak diament z
korony,
by firmamentu już więcej nie
zdobić.
Żywot jej jasny został spopielony
na piaskach Gobi.
Wiem, że tej gwiazdy odnaleźć nie
zdołam.
Tak jak miłości, która nie
przetrwała.
I znowu myśli zaplączą się w woal,
ginąc w banałach.
A jednak ludzie są dziwnie
stworzeni.
Pomimo, że czas jest sprytnym
złodziejem,
twoje odbicie w lustrach moich
źrenic
nadal istnieje.
© Danuta Zofia Buks
Kępno, 23.01.2016 r.