SEANS NA WEEKEND
W dzisiejszym „Seansie…”
przypomnimy obraz należący do tak zwanej polskiej szkoły filmowej, a
jednocześnie dzieło uważane za przedstawiciela socrealizmu w kinie – film „Człowiek
na torze”.
przypomnimy obraz należący do tak zwanej polskiej szkoły filmowej, a
jednocześnie dzieło uważane za przedstawiciela socrealizmu w kinie – film „Człowiek
na torze”.
Produkcja Munka przenosi nas w realia kolejarskiego życia lat
pięćdziesiątych XX wieku.
pięćdziesiątych XX wieku.
Fabuła
Pewnej nocy na torze przed nadjeżdżającym pociągiem pojawia
się postać. Niestety parowóz nie jest w stanie od razu zatrzymać się i „człowiek
na torze” ginie na miejscu. Przypadek? Samobójstwo? Morderstwo? Na to pytanie
spróbuje odpowiedzieć specjalna komisja złożona z pracowników kolei, ponieważ
ofiara to doświadczony, emerytowany maszynista, Władysław Orzechowski.
się postać. Niestety parowóz nie jest w stanie od razu zatrzymać się i „człowiek
na torze” ginie na miejscu. Przypadek? Samobójstwo? Morderstwo? Na to pytanie
spróbuje odpowiedzieć specjalna komisja złożona z pracowników kolei, ponieważ
ofiara to doświadczony, emerytowany maszynista, Władysław Orzechowski.
Mamy do czynienia z narracją wieloosobową. Każdy bowiem
człowiek będący niegdyś w otoczeniu – jak się okazuje – niezbyt lubianego,
surowego i zrzędliwego Orzechowskiego, opowiada dyrektorowi kolei swoją wersję
wydarzeń z ostatnich dni, a nawet lat.
człowiek będący niegdyś w otoczeniu – jak się okazuje – niezbyt lubianego,
surowego i zrzędliwego Orzechowskiego, opowiada dyrektorowi kolei swoją wersję
wydarzeń z ostatnich dni, a nawet lat.
Kadr z filmu |
Najpierw zeznaje zawiadowca stacji, Tuszka – człowiek, który
chciał wprowadzić nowe metody pracy i drastycznie zmniejszyć zużycie paliwa.
Orzechowski nie chciał się temu podporządkować, więc zawiadowca zwolnił go z
pracy. Teraz sugeruje, że stary przedwojenny maszynista był sabotażystą i
zgasił światło w semaforze, żeby wykoleić pociąg…
chciał wprowadzić nowe metody pracy i drastycznie zmniejszyć zużycie paliwa.
Orzechowski nie chciał się temu podporządkować, więc zawiadowca zwolnił go z
pracy. Teraz sugeruje, że stary przedwojenny maszynista był sabotażystą i
zgasił światło w semaforze, żeby wykoleić pociąg…
Jednak zeznania młodego Zapory, który prowadził ów pociąg, a
wcześniej był pomocnikiem Orzechowskiego, zaprzeczają temu. Zapora uważa, że
Orzechowski był bardzo wymagającym przełożonym, ale świetnym fachowcem i
uczciwym człowiekiem…
wcześniej był pomocnikiem Orzechowskiego, zaprzeczają temu. Zapora uważa, że
Orzechowski był bardzo wymagającym przełożonym, ale świetnym fachowcem i
uczciwym człowiekiem…
Wreszcie okazuje się, że światło zgasło, ponieważ dróżnik
Sałata nie nalał nafty do jednej z lamp. Orzechowski widząc to i wiedząc, że na
torze trwają roboty, rzucił się pod koła pociągu, by ratować załogę i
pasażerów.
Sałata nie nalał nafty do jednej z lamp. Orzechowski widząc to i wiedząc, że na
torze trwają roboty, rzucił się pod koła pociągu, by ratować załogę i
pasażerów.
Kadr z filmu |
„Człowiek na torze” trwa 80 minut i został wyreżyserowany
przez Andrzeja Munka. Zdjęcia do filmu kręcono w Warszawie (Dworzec Wschodni) i
Zduńskiej Woli w 1956 roku. Premiera dzieła odbyła się 17 stycznia 1957.
przez Andrzeja Munka. Zdjęcia do filmu kręcono w Warszawie (Dworzec Wschodni) i
Zduńskiej Woli w 1956 roku. Premiera dzieła odbyła się 17 stycznia 1957.
Obsada
Kazimierz Opaliński jako Maszynista Władysław Orzechowski
Zygmunt Maciejewski jako Zawiadowca Tuszka
Zygmunt Zintel jako Dróżnik Witold Sałata
Zygmunt Listkiewicz jako Mechanik Stanisław Zapora
Roman Kłosowski jako Palacz Marek Nowak
Kazimierz Fabisiak jako Konarski, członek komisji
Ludosław Kozłowski jako Towarzysz Karaś, przedstawiciel KW w
komisji
komisji
Janusz Bylczyński jako Warda, członek komisji
Kadr z filmu |
„Człowiek na torze” to gorzkie rozliczenie z socjalizmem –
tak w skrócie można ująć fabułę obrazu Andrzeja Munka, jednego z twórców
polskiej szkoły filmowej. Film został zainspirowany opowiadaniem Jerzego
Stefana Stawińskiego pt. „Tajemnica maszynisty Orzechowskiego”. Twórcy filmu
dokonują rozliczenia z charakterystycznym dla początku lat pięćdziesiątych
schematycznym stosunkiem do racjonalizatorstwa i współzawodnictwa pracy.
tak w skrócie można ująć fabułę obrazu Andrzeja Munka, jednego z twórców
polskiej szkoły filmowej. Film został zainspirowany opowiadaniem Jerzego
Stefana Stawińskiego pt. „Tajemnica maszynisty Orzechowskiego”. Twórcy filmu
dokonują rozliczenia z charakterystycznym dla początku lat pięćdziesiątych
schematycznym stosunkiem do racjonalizatorstwa i współzawodnictwa pracy.
Chociaż dzieło Andrzeja Munka kończy w tym roku sześćdziesiąt
lat, to ogląda się je lekko, mimo iż czujemy jak mocno zaintrygowała nas
fabuła. Wątek kryminalny został przygotowany w iście amerykańskim stylu – do
samego końca jesteśmy częstowani większą ilością pytań niż odpowiedzi.
Natomiast pod przykrywką kryminału kryje się bardzo dobre studium prawdziwego „człowieka
pracy”.
lat, to ogląda się je lekko, mimo iż czujemy jak mocno zaintrygowała nas
fabuła. Wątek kryminalny został przygotowany w iście amerykańskim stylu – do
samego końca jesteśmy częstowani większą ilością pytań niż odpowiedzi.
Natomiast pod przykrywką kryminału kryje się bardzo dobre studium prawdziwego „człowieka
pracy”.
„Człowiek na torze” to genialny film bez słabych stron.
Wszyscy aktorzy zagrali rewelacyjnie, a na szczególną uwagę zasłużyła gra
Kazimierza Opalińskiego w roli Orzechowskiego, który bez fałszywej nuty oddaje
nasze wyobrażenie starego, nie dającego się lubić, zagorzałego fundamentalisty.
Wszyscy aktorzy zagrali rewelacyjnie, a na szczególną uwagę zasłużyła gra
Kazimierza Opalińskiego w roli Orzechowskiego, który bez fałszywej nuty oddaje
nasze wyobrażenie starego, nie dającego się lubić, zagorzałego fundamentalisty.
Pomimo cenzury i podtekstów prosowieckich „Człowiek na torze”
to świetne kino, jakiego dzisiaj nie uświadczymy na ekranach kinowych.
to świetne kino, jakiego dzisiaj nie uświadczymy na ekranach kinowych.
Michał Sobkowiak