Ladegast po zmroku – tak
nazywa się nietypowy koncert na poznańskiej mapie koncertowej, koncert w
wykonaniu Roberta Napieralskiego, organisty kościoła farnego w Poznaniu. Koncert,
na który każdy może się wybrać, najlepiej po wcześniejszym zarejestrowaniu się
(liczba miejsc z reguły jest ograniczona). Czy jednak warto to zrobić?
 

Zdjęcie z Ladegasta po zmroku pochodzi ze strony fary poznańskiej.

                 Pytanie z wstępu dla świeżego miłośnika organów,
zwłaszcza miłośnika organów Friedricha Ladegasta we farze w Poznaniu, jest
kompletnym bezsensem, absurdem i niedorzecznością. Spróbujmy jednak na sprawę
spojrzeć chłodno, oczami przeciętnego poznaniaka, który organów z bliska raczej
jeszcze nie widział, a chór w kościele oglądał tylko spod ołtarza, przy czym
raczej ciekawią go nowości i nieobce jest mu bywanie na różnych koncertach.
                Zatem, potrzeba nam  kilka słów wprowadzenia w temat, słów również
historycznych. Nasz organista, Robert Napieralski (wywiad z nim dostępny jest tutaj) to człowiek, który chce tchnąć w     życie poznańskiej fary i swoje własne – wykształconego
muzyka stricte kościelnego – trochę
nowości i nietypowości. Wymyślił wydarzenie inne niż wszystkie, bo koncert
etatowego organisty i nazwał go po prostu Ladegast
po zmroku
. Dlaczego właśnie tak?



          Pierwszy i jedyny w artykule ukłon w stronę historii.
Otóż, organy w poznańskiej farze zbudował w roku 1876 niemiecki organmistrz
Friedrich Ladegast, który znany był z budowania takich właśnie instrumentów w
całej Europie. W tej chwili jest ich na naszym kontynencie około 30, choć mamy udokumentowanych
156 takich budów – widać wyraźnie, że wojny i zwykłe starzenie się materiału
robią swoje. W całym świecie muzycznym na organy wybudowane przez pana
Friedricha mówi się Ladegasty (stąd mamy nazwę
Ladegast po zmroku). 


         Popatrzmy jeszcze przez chwilę na jego zdjęcie
bądź rysunek z Wikipedii – historyczny, czarno-biały, człowieka myślącego – i
powróćmy już do teraźniejszości.

Pomyślmy co tak codziennie może grać organista na swoim Ladegaście i w
ogóle co ludzie mogą na nim grać. Chyba są to pieśni kościelne, psalmy, hymny,
chorały, kantyki i inne laudacje boże? To byłby repertuar organisty. Ach! Jeszcze
w sezonie bożonarodzeniowym grać może on kolędy. Wiemy jednak, słyszeliśmy
gdzieś kiedyś, że na organach w Poznaniu grywa się też koncerty. Zdajemy sobie
też sprawę, że było wielu kompozytorów, którzy komponowali swoje utwory właśnie
na organy, ale nie słyszy się ich w kościele na mszy, a etatowi organiści grają
wyłącznie utwory ze mszy  świętej – tak zresztą
być powinno –  więc mamy już repertuar
kościelny i koniec kropka. Wiemy też, że do poznańskiej fary przyjeżdżają inni
organiści, tacy na organach koncertujący, ale to chyba zupełnie inna para
kaloszy, bo koncert to przecież nie msza święta. Kolejna kropka. Jednak bez
końca, przyjdzie nam bowiem teraz przypatrzeć się bliżej temu Ladegastowi po zmroku, bo chociaż gra go
Robert Napieralski, etatowy organista kościelny, to wcale ten Ladegast nie jest koncertem chorałowym,
jak można by pomyśleć biorąc pod uwagę repertuar organisty z początku akapitu.
Może odkryjemy też jakąś ukrytą wartość tego
Ladegasta po zmroku
?
               


Koncert zaczyna się przy wejściu do farnego kapitularza i na emporę chórową
– zatem, wcale nie w kościele, tylko przy Cafe Misja – zawsze o godz. 21.00 i
zawsze w piątek, choć czasami chciałoby się w inny dzień, wręcz marzyłoby się o
tym innym dniu. Robert Napieralski nigdy nie wprowadza osobiście gości na emporę
chórową, czyli na miejsce koncertu, jak to czytamy na koncertowej stronie
internetowej, bo oni wprowadzają się sami – fakt, że czasami z pomocą innych
organizatorów koncertu – ale generalnie wchodzą na emporę chórową samodzielnie.
Pan Robert zaś podchodzi do swoich organów na końcu, kiedy wszyscy już są,
wygodnie sobie siedzą na krzesełkach (na emporze chórowej we farze w Poznaniu
jest dużo wolego miejsca) i na niego czekają. Potem, po przywitaniu się siada
na ławce organisty i zaczyna grać, opowiadać, czasami zaś odpowiadać na pytania
publiczności (Ladegast po zmroku to
koncert gadany). Pan Robert również – i to jest niesłychanie ważne – pozwala spoglądać
sobie przez ramiona i przez nogi. Bywa też i tak, chociaż dzieje się to
nieczęsto, że wszyscy goście zapraszani są przez niego do środka do niemałych przecież
organów Friedricha Ladegasta (ich wnętrze widoczne jest na zdjęciu poniżej).


Zdjęcie pochodzi ze strony fary poznańskiej.
 Zdarza się, że kiedy goście są już wewnątrz pan Robert gra, a oni obserwują
jak działa traktura organów (system łączący klawisze z piszczałkami) od środka.
Czasami – niestety, zawsze znienacka i bez zapowiedzi – pan Robert wyłącza ręką
jednej swojej pomocnicy Marty (studentki gry na organach) elektryczne miechy
organowe i po chwili instrument milknie – bez powietrza nie ma organów. Jednak –
co jest warte podkreślenia – wraz z miechami od razu gaśnie też światło
oświetlające nogi organisty i nie można już spoglądać organiście przez nogi. Pan
Robert potrafi też niekiedy tak zaprzeć się rękami o ławkę i z taką szybkością biegać
grając nogami po całej klawiaturze pedałowej, że
chapeau bas. Ostatnio zaś nasz etatowy organista wykonał nawet „Ave
Marię” Bacha/Gounoda, w której partię wokalną grały nogi. I naprawdę było
pięknie.
Podsumowując wszystkie te koncertowe informacje, należy podkreślić, iż generalnie
to jest tak, że każdy koncert jest inny, nawet pomimo tego, że wciąż mamy trzy takie
same tytuły Lagedasta po zmroku, czyli:
„Wieczór romantyczny”, „Wieczór bachowski” i „Wieczór hitów”. Zauważę tu
jeszcze, że obecnie na tych koncertach jest
chyba coraz mniej uczestników, co spowodowane zapewne jest tymi powtarzającymi
się stale tytułami. Przecież wśród normalnych koncertowych bywalców istnieje pewną
taką prawidłowość, że raczej nie lubią oni wchodzić po kilka razy do tej samej
rzeki i szukają wciąż czegoś nowego. Może więc należałoby do tych trzech
tytułów dodać choćby podtytuły z numerkami, np.: część 1, część 2, część 3?
Na końcu dodać wypada, że organizatorami
koncertów z cyklu Ladegast po zmroku
są Parafia Farna i Towarzystwo Przyjaciół Poznańskiej Fary. Natomiast strona z
terminami najbliższych koncertów dostępna jest tutaj.
Natalia Mikołajska