RARYTASY Z ZAKURZONEJ GRAJĄCEJ SZAFY
Zbigniew Cybulski był
jednym z najznakomitszych polskich aktorów okresu powojennego. Jego tragiczna
śmierć w 1967 roku zakończyła pewną epokę w polskiej kinematografii. Na
początku 1977 roku, w dziesiątą rocznicę śmierci Cybulskiego i pięćdziesiątą
rocznicę urodzin zespół „Dwa plus Jeden” podjął się rzeczy wyjątkowej i jak się
wydawało nieco karkołomnej jak na polską muzykę młodzieżową.
Otóż grupa zaczęła nagrywać album koncepcyjny poświęcony
Cybulskiemu, który miał być wyrazem hołdu dla tego wspaniałego artysty. Płyta
została oparta na znanym już wcześniej spektaklu pt. „Aktor”. Taki sam tytuł
nosiła też ta płyta. Była już trzecią w dorobku „Dwa plus Jeden”.
Dwa pierwsze to typowo popowe albumy, na których mogliśmy
znaleźć wiele znanych przebojów. „Aktor” to jednak krążek zupełnie inny.
Owszem, znajdziemy tu przebojowe nagrania jak choćby „Muzyka w serca wstąpi”,
ale jednak jako całość album jest bardziej wyrafinowany, dominują rozbudowane
kompozycje. Jest to połączenie wykonane z dużym wyczuciem i smakiem lżejszych,
wręcz popowych fragmentów (są w mniejszości) z dłuższymi utworami mającymi
podniosły charakter.
Ale jak to u 2+1 bywało wszystko na tej płycie jest
melodyjne. Wszak autorem wszystkich kompozycji jest Janusz Kruk. Warstwą
tekstową zajął się Marek Dutkiewicz. Dla wielu fanów „Dwa plus Jeden” ta płyta
była sporym zaskoczeniem. Mało kto spodziewał się, że na tym krążku będzie tak
niewiele przebojowych nagrań, do których nas już zdążyli przyzwyczaić. Jednak z
perspektywy czasu trzeba powiedzieć, że był to dobry krok zespołu. Powstała
może płyta niełatwa w odbiorze, jednak pozwoliła zespołowi na chwilę odetchnąć
od przebojowych kompozycji i dać świeży oddech przed kolejnymi wydawnictwami.
„Aktor” to płyta, która wymaga skupienia. Słuchając jej
pierwszy raz nie dostrzeżemy wielu pięknych momentów. Każde kolejne spotkanie z
tą muzyka powoduje, że dochodzimy do wniosku, że to udane, wysokiej klasy
wydawnictwo z kilkoma naprawdę sporej klasy kompozycjami. A ponadto było to
unikatowe podejście do tematu, gdyż był to jeden z pierwszych (jeśli nie
pierwszy) album koncepcyjny w historii polskiej muzyki rozrywkowej. A że nie
jest to łatwa sprawa przekonało się na własnej skórze wielu zagranicznych
wykonawców. Tym większe słowa uznania należą się zespołowi.
Jacek Liersch