ALFABET „RADIA
YESTERDAY”
YESTERDAY”
Album „I can see house from here” miał według założenia lidera Camel – Andy
Latimera nosić tytuł „Endagered Species” (Zagrożony gatunek). Bosowie wytwórni wystraszyli się jednak, iż taki tytuł będzie zbyt poważny
i zniechęci potencjalnych klientów szukających luzu w muzyce (???!!!). Jak luz
to luz. Końcowy tytuł zaczerpnięto z typowo brytyjskiego czarnego humoru.
Ukrzyżowany Chrystus mówi do św. Piotra „Piotrze… widzę stąd twój dom”.
Latimera nosić tytuł „Endagered Species” (Zagrożony gatunek). Bosowie wytwórni wystraszyli się jednak, iż taki tytuł będzie zbyt poważny
i zniechęci potencjalnych klientów szukających luzu w muzyce (???!!!). Jak luz
to luz. Końcowy tytuł zaczerpnięto z typowo brytyjskiego czarnego humoru.
Ukrzyżowany Chrystus mówi do św. Piotra „Piotrze… widzę stąd twój dom”.
Na okładce zmodyfikowano scenę ukrzyżowania. Przybity do
krzyża astronauta dryfujący po przestrzeni kosmicznej spogląda na Ziemię.
krzyża astronauta dryfujący po przestrzeni kosmicznej spogląda na Ziemię.
Producentem płyty został Rupert Hine. Kompozycje pochodziły
od Latimera, który przejął cały ciężar intelektualny grupy po odejściu Petera
Bardensa. Po raz pierwszy brzmienie zespołu oparte zostało na wiodącej roli
gitary. Latimer rozkwitał z dnia na dzień.
od Latimera, który przejął cały ciężar intelektualny grupy po odejściu Petera
Bardensa. Po raz pierwszy brzmienie zespołu oparte zostało na wiodącej roli
gitary. Latimer rozkwitał z dnia na dzień.
Perkusista Andy Ward: „Latimer
niesamowicie cieszył się z całego procesu nagrywania. Nie dało się tego
zauważyć przy wcześniejszych płytach”.
niesamowicie cieszył się z całego procesu nagrywania. Nie dało się tego
zauważyć przy wcześniejszych płytach”.
Płyta jest bardzo różnorodna. Są tutaj
krótsze formy piosenkowe („Wait”, „Your love is stranger that mine”). Progresywne
– spowolniałe hymny („Eye of the storm”, „Hymn to her, Ice”). Jest nawet próba singlowego hitu („Remote
Romance”). Próba niestety nieudana do bólu. Toporny rytm generowany przez
elektronikę pokazywał, iż Andy nie zostanie dostarczycielem hitów (i chwała mu
za to).
krótsze formy piosenkowe („Wait”, „Your love is stranger that mine”). Progresywne
– spowolniałe hymny („Eye of the storm”, „Hymn to her, Ice”). Jest nawet próba singlowego hitu („Remote
Romance”). Próba niestety nieudana do bólu. Toporny rytm generowany przez
elektronikę pokazywał, iż Andy nie zostanie dostarczycielem hitów (i chwała mu
za to).
Personalnie „stary zaciąg” personalny :Andy Latimer, Andy
Ward uzupełniali: Colin Bass (gra w Camel do dziś), Jan Scheelhaaus i Kit Watkins.
Na liście pracowników pojawił się także Phil Collins na wszelakich
przeszkadzajkach, ale sam zainteresowany zaprzecza: „Przykro mi, ale nie pamiętam nic na temat mojego związku z Camel. Czy
grałem na ich albumie? Mam mętne wspomnienia z Andy Wardem grającym na perkusji
w Brand X. Obawiam się że to tyle”.
Ward uzupełniali: Colin Bass (gra w Camel do dziś), Jan Scheelhaaus i Kit Watkins.
Na liście pracowników pojawił się także Phil Collins na wszelakich
przeszkadzajkach, ale sam zainteresowany zaprzecza: „Przykro mi, ale nie pamiętam nic na temat mojego związku z Camel. Czy
grałem na ich albumie? Mam mętne wspomnienia z Andy Wardem grającym na perkusji
w Brand X. Obawiam się że to tyle”.
Płyta sprzedawała się na poziomie stanów średnich. Grupa
wyruszyła w trasę. Kilkanaście koncertów w Brytanii, potem Europa (Francja, Holandia,
Norwegia, Hiszpania). Był także inspirujący wyjazd do Japonii, gdzie muzyka
Camel od pierwszych płyt wywoływała zachwyt . Potem lider zarządził zasłużony
odpoczynek.
wyruszyła w trasę. Kilkanaście koncertów w Brytanii, potem Europa (Francja, Holandia,
Norwegia, Hiszpania). Był także inspirujący wyjazd do Japonii, gdzie muzyka
Camel od pierwszych płyt wywoływała zachwyt . Potem lider zarządził zasłużony
odpoczynek.
Nie ulega wątpliwości, iż album „I can see your house from
here” pozostał w sercach i umysłach fanów rocka dzięki epickiemu dziełu
zatytułowanemu „ICE”. To wzorcowy przykład emocjonalności muzyki Andy Latimera.
Utwór został nagrany za jednym podejściem (!), właściwie na żywo.
here” pozostał w sercach i umysłach fanów rocka dzięki epickiemu dziełu
zatytułowanemu „ICE”. To wzorcowy przykład emocjonalności muzyki Andy Latimera.
Utwór został nagrany za jednym podejściem (!), właściwie na żywo.
Andy Latimer: „Udało
nam się złapać magię, która wytworzyła się pomiędzy muzykami”.
nam się złapać magię, która wytworzyła się pomiędzy muzykami”.
Rupert Hine: „Był tutaj
swoisty strumień świadomości, na który może sobie pozwolić tylko artysta
doskonale znający swój instrument. W przeciwieństwie do innych muzyków, którzy
chełpili się tym ile można pokazać w jednej solówce – Andy grał mniej, ale
każda nuta płynęła. Moża się było nią upajać”.
swoisty strumień świadomości, na który może sobie pozwolić tylko artysta
doskonale znający swój instrument. W przeciwieństwie do innych muzyków, którzy
chełpili się tym ile można pokazać w jednej solówce – Andy grał mniej, ale
każda nuta płynęła. Moża się było nią upajać”.
Arkadiusz Kozłowski