Wisława Szymborska powiedziała kiedyś,
że: czytanie książek to najpiękniejsza
zabawa, jaką sobie ludzkość wymyśliła.
Najlepsza – i najpiękniejsza –
zabawa z reguły przynosi pożytek. Jakie korzyści płyną z czytania książek?
Nie
oszukujmy się – w tej chwili, wraz z coraz większą popularnością telewizji,
komputerów i smartfonów nawyk czytania książek zanika, a czytelnictwo leci w
dół na łeb i na szyję. Większość ludzi jest tak pochłonięta oglądaniem filmów,
graniem w gry komputerowe czy serfowaniem po Internecie, że po prostu nie znajduje
czasu na książkę, a nawet tego czasu znaleźć nie chce, bo książka do
najmodniejszych rzeczy od dawna już nie należy. Wielu ludzi woli sobie obejrzeć
film nakręcony na podstawie danej książki, niż przeczytać samą powieść, bo to
łatwiejsze i mniej czasochłonne.
Najbardziej
powszechne jest to wśród dzieci, które często poza komputerem lub laptopem
świata nie widzą. Poza tym muszą przecież w szkołach przeczytać ileś tam lektur,
a zazwyczaj się nie chce. Jednak nie dzieje się tak zawsze – wiele zależy tu od
wychowania, bo na szczęście są jeszcze rodzice, którzy potrafią zaszczepić w
dzieciach miłość do książek. I dzieci te później – zgodnie z efektem toczącej
się kuli śniegowej – zaszczepiają tę samą miłość swoim dzieciom. Weźmy przykład
pewnego konkretnego muzyka i jego konkretnych dzieci, dwójki dzieci. Muzyk ten
wpoił im, a właściwie wpajał im od najmłodszych lat, że w książkach jest
wszystko. Nie w nutach, jak to muzycy zwykle chyba mają, ale dokładnie w
książkach. I w tej chwili dzieci te, które chodzą do podstawówki umawiają się
kilka dni wcześniej z tatą na wspólną wizytę w księgarni i traktują to jak
swoiste święto. Ze świecą szukać teraz takich ludzi i takich dzieci.
A
korzyści z czytania książek są ogromne, żeby nie powiedzieć gigantyczne. Zacznijmy
naszą czytelniczą wyliczankę od jedynki (tych numerków w sumie 
będzie siedem, choć ta
jedynka to w sumie będzie potrójna, a dwójka podwójna, zaś reszta liczb – szczęśliwie – zaprezentuje nam się tak jak pan Bóg przykazał, czyli pojedynczo): po pierwsze –
i chyba największe – czytanie to doskonałe ćwiczenie dla ludzkiego mózgu. W
przeciwieństwie do bezmyślnego siedzenia przed telewizorem, gdzie każdy kanał
telewizyjny karmi swoich odbiorców gotowymi już obrazkami i komentarzami, czytanie
wprawia w ruch mózg i niejako „karze mu” myśleć, wysilać się i wyobrażać sobie.
Dzięki temu poprawia się również zdolność myślenia analitycznego, a przez to
dosłownie ćwiczy się mięśnie w mózgu. Każdy chyba, kiedy czyta powieść, skupia
się, wyobraża sobie miejsce, w którym rozgrywa się akcja, bohaterów, ich mimikę
i zachowanie. Oczy widzą litery i wyrazy, a mózg przemienia je w obrazy i w
głowie tworzy się film – jest się niejako reżyserem, choć kompletnie bez
wykształcenia i przygotowania. To wspaniale rozwija wyobraźnię. Mózg pobudzony
jest do działania – wykorzystuje swoje szare komórki, a dzięki temu osoby
czytające zdają się mieć większą wiedzę, szybciej potrafią też znaleźć wyjście
z kłopotliwych i nie kłopotliwych sytuacji.
Po
podwójne drugie czytanie wzbogaca – raz – słownictwo i – dwa – pisanie, a o tym najlepiej chyba wiedzą pisarze i
dziennikarze. Kiedy czytając taką jedną czy drugą książkę – zwłaszcza tę specjalistyczną
– natrafia się na jakieś nowe słowo, a czasami na słowa nowe dwa, wcale nie
sięga się po słownik, ale odgaduje jego – albo ich – znaczenie z kontekstu.
Jeśli kilka razy przy czytaniu natrafia się na to samo nowe słowo, to traci ono
swoją nowość i świeżość. Staje się znane, a słownictwo czytającego delikwenta
wzbogaca się. Jeśli połączyć to z lepszym myśleniem analitycznym, to wychodzi
nam tu poprawa pisania.
Po
trzecie czytanie poszerza wiedzę. Jeśli
więcej się czyta, od razu więcej się wie. To dość oczywiste – oczywista oczywistość, jak by to
powiedział Jareczek Kaczyński. Można czytać książki o różnych problemach,
powieści osadzone w różnych ramach czasowych, poznawać różne zachowania ludzi, różne
miejsca i różne zdarzenia. Wszystko to sprawia, że łatwiej człowiekowi odnaleźć
się w życiu i jego rozmaitych sytuacjach – niekoniecznie od razu tych
kłopotliwych i nie kłopotliwych od analitycznego myślenia.
Wreszcie po czwarte czytanie buduje u człowieka
poczucie własnej wartości. Zresztą czemu się tu dziwić? Im więcej się czyta –
jak pamiętamy – tym więcej się wie. Im więcej się wie – jak pewnie się
domyślamy – tym pewniej czuje się w różnych sytuacjach. Im pewniej się czuje –
jak domniemywamy – tym bardziej rośnie poczucie własnej wartości. Czyli czytać,
żyć i nie umierać!
Po piąte i niezwykle ważne dla osób, które nie chcą i
nie lubią łykać pigułek na pamięć, czytanie poprawia koncentrację i pamięć
właśnie. Książka daje swojemu czytelnikowi kompletną, całościową informację, pewną
zamkniętą i – można by  rzec – już
oprawioną historię. Dlatego właśnie czasami trudniej jest zapamiętać czyjś
numer telefonu czy nazwisko niż przeczytaną historię albo tylko nowelową
historyjkę. Bowiem tak to już jest, że czytanie wymusza większe skupienie i
silniejszą koncentrację.
Po szóste czytanie czyni z osób, które często mu się
oddają świetnych rozmówców. Aby stać się takim interlokutorem, wystarczy zacząć
traktować książki jako źródło wiedzy, poszerzania horyzontów i – powrót do
potrójnego punktu pierwszego tej całej naszej czytelniczej wyliczanki –
wzbogacania słownictwa. Dobrze jest też wybierać różne książki, z totalnie
rozbieżnych, niekiedy wręcz przeciwstawnych dziedzin – np. psychologia i
kryminał. Każda z tych książek niesie ze sobą inny przekaz i inną informację,
którą czasami można zabłysnąć w konserwacji.
Po siódme – na dziś już ostatnie – czytanie zabija
nudę. Jeśli siedzi się murem w domu, bo np. ma się temperaturę i nie ma żadnej
opcji na wyjście, jest się znudzonym, nie wie się co ze sobą robić – dobrze
jest przeczytać książkę. Należy tylko znaleźć to, co się naprawdę lubi, co
interesuje. Wystarczy zacząć czytać, aby przełamać monotonię.
Natalia Mikołajska