NCK, czyli Narodowe Centrum Kultury to
państwowa instytucja kultury, która działa na rzecz rozwoju kultury w Polsce. Niniejszy
artykuł odsłania to jak zadziałała ona względem I Konkursu Polskiej Piosenki
Autorskiej „Natchnienie”.
Zacznijmy
od tego, że Darek Rogers, pomysłodawca i twórca „Natchnienia” obudził się na
chwilę przed startem Konkursu, czyli przed 1 października tego roku z ręką w
nocniku. I nawet przypuszczalnie za bardzo nie czuł brzydkiego nocnikowego zapachu!
Stało się tak przez jego niedoczytanie, nieświadomość  i w sumie niewiedzę, ale czego można spodziewać
się po muzyku? Zwłaszcza takim jak Darek Rogers – on gra, komponuje, pisze
teksty i myśli muzyką. Sprawami patronackimi zajmują się w końcu menedżerowie…
O co chodzi?
Otóż,
na jakiś tydzień czy dwa przed natchnionym startem, panu Darkowi wyśnił się
patronat Narodowego Centrum Kultury. Chociaż możliwe, że o sprawie śnił już jakiś
czas wcześniej, ale wówczas na snach tylko się kończyło – list do NCK pan Darek
zostawiał sobie na ostatnią chwilę, jak to często dość czynimy w życiu wszyscy.
Robił tak zapewne również przez to, że od zawsze właściwie wiedział, że Narodowe
Centrum Kultury to instytucja, która stara się rozwijać i profesjonalizować
sektor kultury w Polsce. Wszystko powinno więc pójść w dobrą stronę, a NCK zgodzić
się patronować Konkursowi. Tym bardziej, że – jak czytamy w Internecie na instytucjonalnej
stronie – Centrum to promuje polskie dziedzictwo narodowe jako część dziedzictwa
kulturowego całej Europy, a przecież polska piosenka autorska wpisuje się w to
znakomicie. Właśnie ona jest jednym z elementów, które podtrzymują i upowszechniają
polską tradycję narodową i państwową, o co tak usilnie walczy NCK.
Niestety,
ani pan Darek, ani żaden z organizatorów „Natchnienia” nie przeczytał
instrukcji ubiegania się o patronat Narodowego Centrum Kultury. Są tam opisane
– czarno na białym i punkt po punkcie – warunki, jakie spełniać ma wniosek o
przyznanie patronatu NCK. Wszystko zaczyna się od terminu wpłynięcia takiego
wniosku – 45 dni kalendarzowych przed dniem rozpoczęcia projektu – i rodzaju
patronatu. Ten patronat może być honorowy (warunkiem głównym jest tu zasięg ogólnopolski
wydarzenia) albo projektowy (tutaj wystarcza już mniejszy zakres rozpiętości
zdarzenia, bo regionalny albo i lokalny). Skupmy się jednak na patronacie
honorowym (w styczniu chyba w ‘Natchnieniu’ ma 
śpiewać gość z Gdańska lub Gdyni, o taki więc patronat ubiegał się Darek
Rogers). Wydarzenie musi tu mieć – jak wiemy – zasięg, rangę lub znaczenie
ponadregionalne i ogólnopolskie. Poza tym ze względu na poruszaną problematykę wydarzenie
ma być istotne dla realizacji celów statutowych Centrum (czyli – w tym akurat
wypadku – chociażby promocji języka polskiego, co wydaje się tak potrzebne teraz,
czyli w chwili gdy zewsząd i wszystkimi właściwie drogami zalewa nas język
angielski). Natomiast na koniec całej tej listy warunków do spełnienia przez
wnioskodawców, wydarzenie objęte patronatem NCK musi charakteryzować się
wysokimi walorami artystycznymi i nieść ze sobą wyższą wartość (najlepszymi tego
dowodami są te koncerty konkursowe, które w ‘Svejku’ póki co się odbyły –
niektóre były naprawdę perełkami).
Wróćmy
teraz jeszcze raz do snu pana Darka o patronacie NCK, który wyśnił mu się jakiś
tydzień albo dwa przed rozpoczęciem pierwszego koncertu „Natchnienia” i skupmy
się na tej sytuacji i w tej sytuacji:
Darek
Rogers ma sen o Centrum, zaraz potem budzi się – możliwe, że zlany potem, zupełnie
jakby był to koszmar – i postanawia do Centrum wysłać e-mail, co też czyni w
godzinach późniejszych. Pisze w nim, że celem Konkursu jest popularyzacja
piosenki autorskiej śpiewanej w języku polskim. Dodaje, że utwory autorskie są
słowami i muzyką płynącą prosto z serc tych, którzy je tworzą, którzy cenią sobie
szczerość i czystość w życiu. Tłumaczy, że tworzenie i dzielenie się swoją
twórczością z innymi rozpala za każdym razem światełko, które rozjaśnia umysły
ludziom i pokrzepia ich serca, a tak naprawdę jest to w tej chwili coraz
bardziej deficytowe w życiu każdego człowieka. Nie oszukujmy się – są to „wypisz,
wymaluj” cele statutowe Narodowego Centrum Kultury.
W
ten oto sposób dotarliśmy do końca snu, bo:
Jest
to nieważne, bo – jak napisała w e-mailu odmownym pani Maria Peliwo z Działu
Komunikacji Narodowego Centrum Kultury, która w tym momencie pojawia nam się na
scenie – „wniosek nie wpłynął do Narodowego Centrum Kultury nie później niż na
45 dni kalendarzowych przed dniem rozpoczęcia projektu”. Koniec, kropka,
żadnego nagięcia regulaminu, ułatwienia życia tym, którzy z NCK jeszcze nie
współpracowali ani nie działali. Przykra, szara rzeczywistość. Jednak
ostatecznie – przecież pani Maria rację w sumie ma – można było by się z nią
zgodzić. W całej rozciągłości.  Spuścić
nos na kwintę i czekać sobie spokojnie do przyszłego roku na drugą edycję
„Natchnienia”.
Ale
ostatecznie to również nieważne jest, bo – jak pisze dalej w swoim e-mailu pani
Maria Peliwo – „projekt nie pokrywa się także merytorycznie z działaniami
prowadzonymi przez NCK w ramach patronatu honorowego”. Ale zaraz, zaraz. Co się
nie pokrywa? Gdzie się nie pokrywa? Jak się nie pokrywa? No, ręce opadają… Przecież
w artykule są wyraźnie zaznaczone miejsca, gdzie w nawiasach wymienione są
punkty wchodzące w doskonałą korelację z działaniami Narodowego Centrum
Kultury.
Pani
Mario, jako pracownica, a może tylko urzędniczka Działu Komunikacji Narodowego
Centrum Kultury powinna pani popracować nad logicznym merytorycznym sposobem
odmawiania swoim petentom. Kiedy jest ono błędne, czuje się większą niemoc i
bezsiłę w stosunku do działań instytucji państwowych, a nie powinno tak być. I
to niezależnie od panującej akurat opcji politycznej.
Natalia Mikołajska