RARYTASY Z ZAKURZONEJ GRAJĄCEJ
SZAFY
Ta płyta zaczyna się od wielkiego gitarowego łomotu przechodzącego po
chwili w delikatny klawiszowy motyw zagrany na organach Hammonda, by po chwili
znów wrócić do właściwego, dynamicznego tempa. Tak zaczyna się czwarty album
grupy Deep Purple zatytułowany „Deep Purple In Rock”, a „Speed King” to wciąż
jeden z bardziej rozpoznawalnych kawałków tego zespołu.
Był rok 1970 i właśnie zespół zaprezentował się z nowym wokalistą i basistą. Rod
Evans i Nick Simper zastąpieni zostali przez Ian’a Gillan’a i Roger’a Glover’a.
Jak bezcenne były te muzyczne transfery pokazała już ta płyta, ale i kolejne
wydawnictwa Deep Purple. Nowy wokalista był jakby wręcz stworzony do śpiewania
takich ostrych utworów a i w „momentach balladowych”, choć tych zbyt wiele w
dorobku Purpli nie było, wypadał bardzo wiarygodnie.
Niesamowicie
istotnym elementem na tej płycie i kolejnych jest osoba Jon’a Lord’a. Wtedy,
45 lat temu, po ukazaniu się tego albumu chyba najmniej uwagi zwracano na jego
genialne, wręcz wirtuozerskie opanowanie instrumentów klawiszowych. A organów
Hammonda w szczególności. Popis jego kunsztu mamy w zamykającym stronę „A”
bezsprzecznie jednym z najlepszych utworów w historii rocka „Child In Time”.
Ponad dziesięć minut muzyki absolutnie już ponadczasowej.
Druga
strona tej płyty nadal utrzymana jest w konwencji ostrego, mocnego grania,
gdzie możemy nacieszyć uszy wokalem Gillan’a, klawiszami Lord’a czy gitarą
Blackmore’a. Tego ostatniego możemy podziwiać, choć krótko, w solówce w utworze
„Living Wreck”. Mała próba jego olbrzymich możliwości. Zamykający album „Hard
Lovin’ Man” to znów popis panów Blackmore’a i Lord’a. Znów wszystko dynamiczne,
podparte znakomitym wokalem Gillan’a.
I co by
jeszcze nie napisać, nawet gdy za taką muzyką się nie przepada, to album ten
nadal ma moc. I jest znakomitym przykładem tego najlepszego okresu w historii
hard rocka. Perła w postaci „Child In Time” to wciąż niedościgniony wzór dla
wielu zespołów grających ten rodzaj muzyki. Całość dopełnia niezwykle
oryginalna okładka tego wydawnictwa. Pięć głów muzyków wykutych w skale, czyli
„Deep Purple In Rock”.
Jacek Liersch