Pomarzyć
każdy lubi. Wyobraźmy sobie zatem inny scenariusz wydarzeń z września 1939
roku. Polskie imperium, obejmowałoby połowę Europy. Sięgająca od morza do morza
II Rzeczpospolita, o której śnił marszałek Piłsudski, mogła stać się
rzeczywistością już na początku II Wojny Światowej. Taką wizję przedstawia Ziemowit
Szczerek w swojej książce „Rzeczpospolita zwycięska” (Wyd. Znak).

W rzeczywistości we wrześniu
1939 roku, wojska Rydza po przegraniu bitwy granicznej, chciały bronić linii
wzdłuż Narwi, Wisły i Sanu, ale było na to już za późno. Niemcy byli o wiele
szybsi – ich zmotoryzowane oddziały często przed Polakami docierały do
przepraw. Natomiast polskie wojsko było mocno przetrzebione i zdezorganizowane.
W historii opisywanej przez
Szczerka niemieckim armiom, które wcześniej napotykały na stosunkowo niewielki
opór, pozwolono dotrzeć do linii trzech rzek, na których zastygł front:
“Niemieckie próby przepraw były torpedowane: nawet jeśli w jakimś punkcie
udało się najeźdźcom przebyć którąś z rzek, dostawali się pod huraganowy polski
ogień. W końcu niemiecki napór zelżał. Wyczerpani Polacy odetchnęli z ulgą: na
to czekali. Napór osłabł, bo Niemcy zaczęli przerzucać co bardziej wartościowe
jednostki na zachód, do obrony Renu przed Francuzami”.
III Rzesza nie obroniła
Renu. Szczerek opisuje, iż Nizinie Północnoeuropejskiej ciągnęły francuskie
czołgi oraz napierała francuska piechota, wspierana przez lotnictwo
francusko-brytyjskie. Wojska Aliantów zajęły Kolonię, Mannheim oraz Frankfurt
nad Menem. Niemcy musieli przerzucić na zachód większe siły. Dlatego
zaproponowali Polsce rozejm (zatrzymali Pomorze i Śląsk, ale obiecali nam
wycofanie się z Poznania).
Szczerek pisze, że Polacy na
rozejm się zgodzili, bo i tak nie zamierzali dotrzymać jego warunków. Gdy tylko
wojska niemieckie zaczęły odwrót, żołnierze polscy przeprawili się przez Wisłę.
Armia zorganizowana lepiej niż w prawdziwym 1939 roku parła na zachód i na
północ. W książce Polakom: “… udało się odzyskać terytorium przedwojennej
Rzeczypospolitej, ale poza Prusami Wschodnimi i częścią Dolnego Śląska i
Pomorza trudno im było posuwać się dalej”.
W tym samym czasie Słowacy
widząc, co się święci postanowili nas wesprzeć. Węgrzy także zdecydowali się na
zmianę sojuszów i zajęli Austrię. Natomiast Stalin obserwując rozwój wypadków,
postanowił zerwać pakt Ribbentrop-Mołotow i nie włączać się do walki. Z kolei w
Prusach Wschodnich polskie wojska wspomogli Litwini. Szczerek w książce pisze:
“Zauważyli, że
nadchodzi wielka zmiana w systemie bezpieczeństwa w Europie i trzeba w końcu
przestać się dąsać na Polaków. Zaczęli pojmować, że po wygranej wojnie to
właśnie Polacy będą rozdawać karty w regionie i staną się jedyną siłą, z którą
będzie można się sprzymierzyć przeciw ewentualnym zakusom Rosji. W uczcie na
niemieckim trupie – z tych samych powodów – wzięły udział również Łotwa,
Estonia i Finlandia, chcąc choć symbolicznie zaznaczyć swoją obecność”.
W tym czasie: “Na
froncie zachodnim Niemcy byli tymczasem brani w dwa ognie. Walczyli już tylko
oto, by nie zmuszono ich do podpisania kapitulacji bezwarunkowej”.
W “Rzeczpospolitej
zwycięskiej” nareszcie w Niemczech coś pękło. Doszło do antyhitlerowskiego
puczu pod wodzą admirała Wilhelma Canarisa: “Aresztowanie Hitlera tylko
pogłębiło zamęt w Niemczech: fanatyczni hitlerowcy i pragmatyczni canarisowcy
nie mogli powstrzymać się od rzucenia się sobie do gardeł, choć dla walczących
Niemiec był to krok samobójczy. […] Hitler zginął rozstrzelany na rozkaz
Canarisa, który chciał jak najszybciej pozbyć się nazistowskiej ikony. […]
Canaris zabił więc Hitlera, a jego trupa, by nie było wątpliwości, że wódz
Rzeszy nie żyje, i by uciąć wszystkie spekulacje na ten temat, wysłał – trochę
w średniowiecznej manierze – Francuzom. Razem z propozycją rozejmu”.
Zatem Polacy i Francuzi,
wspierani przez Brytyjczyków i Amerykanów, zdobywają w końcu Berlin. Dobiega
końca jesień 1939 roku. Z Warszawy do Berlina przylatuje Rydz-Śmigły wraz z
marszałkami państw bałtyckich, Słowacji, Węgier i Rumunii. “Ten gest Rydza
to pierwszy krok w kierunku realizacji starego polskiego projektu
ponadnarodowego – Międzymorza. […] To początek nowego europejskiego
ładu” – pisze Szczerek.
W rozdziale “Polska w
(od)budowie” autor książki opisuje budowę potęgi i modernizację powojennej
Polski. Należało ją dozbroić oraz dofinansować: “Polska sama z siebie nie
miałaby jak osiągnąć tej swojej wyśnionej potęgi. […] Dlatego, szanowni
rodacy, nie oszukujmy się: Polska może i mogła być mocarstwem, ale wyłącznie na
kredyt. Zagraniczny. I to możliwie najniżej oprocentowany”.
Zatem od początku 1940 roku
do Polski płyną gigantyczne pożyczki i mnóstwo uzbrojenia. Na pytanie dlaczego
inne kraje miałyby nam pomóc Szczerek odpowiada – nic za darmo. Poza tym był
ważny powód, by pomagać Polsce: “Anglosasi uznali, że po rozczłonkowaniu
Niemiec tylko Polska może grać rolę gwaranta stabilizacji na kontynencie i
przeciwwagi dla dominacji Francji. A że krótkowzroczna polityka międzywojenna
doprowadziła Europę do kolejnego konfliktu zbrojnego, alianci doszli do
wniosku, że już nigdy więcej na taką beztroskę pozwolić sobie nie mogą”.
Zatem: “Przysięgli
sobie długoterminowe planowanie, przewidywanie i działania mające zapewnić
światu święty spokój, nawet gdyby wymagało to wielkich nakładów. […] A innego
kandydata niż Polska po prostu nie było. Czechosłowacja rozpadła się, zanim
ktokolwiek nacisnął na spust, poza tym nie była zbyt ludnym krajem. Jugosławia
zajmowała terytorium na peryferiach kontynentu. Rumunia, Włochy czy Hiszpania
też, a poza tym same zbyt mocno przypominały pokonane Niemcy. Polska natomiast
leży na paneuropejskiej autostradzie, jak geopolitycy nazywają pas nizin
sięgający od Uralu po Pireneje, po którym nieraz przeciągały tłumy robiące
zamieszanie w historii Europy, stanowi zatem jedną ze strategicznie
najważniejszych części kontynentu”.
Polska zaczęła walczyć z
zacofaniem, ruszyła produkcja samochodów i budowa dróg, które połączyły
najważniejsze polskie miasta (np. autostrada Katowice-Warszawa). Natomiast
wiosną 1941 roku ogłoszono powstanie konfederacji polsko-słowackiej:
“Granica została otwarta, Słowacka przyjęła polską walutę, stworzono
wspólną przestrzeń gospodarczą. Połączono linie kolejowe, pocztę i tym
podobne” – czytamy. Koncepcja Międzymorza, a więc sojuszu państw Europy
Środkowej pod egidą Polski, stała się faktem. Dlaczego Zachód wspierał budowę
Międzymorza? Bowiem istnienie takiej “trzeciej Europy”, trzymającej w
ryzach Rosję i Niemcy było dla Zachodu korzystne.
“Tworzenie Międzymorza
stało się proste: polska siła przyciągania najzwyczajniej w świecie wzrosła.
Warszawę oraz wszystkie państwa pomiędzy Tallinem a Sofią związał ścisły sojusz
wojskowy i zacieśniający się związek ekonomiczny. […] Polskie okręty wojenne
stacjonowały w portach jugosłowiańskich, rumuńskich i bułgarskich. […] Nie
zniesiono co prawda kontroli granicznych, wystarczyło jednak legitymować się na
granicach samym tylko dowodem osobistym. Bardzo ułatwiono kontakty handlowe:
zaczęto ujednolicać przepisy prawne […], zniesiono cła. Na bardzo odległą
przyszłość zaczęto nieśmiało planować wprowadzenie wspólnej waluty”.
“Zwycięska Polska, jak
i przed wojną, domagała się kolonii. Nawet głośniej niż wcześniej. Oczywiście,
jak i wtedy, udawano, że nie chodzi wyłącznie o kwestie prestiżowe: próbowano
uzasadniać potrzebę posiadania kolonii ekonomicznie” – pisze Szczerek.
Dlatego po wojnie Polska
kupuje od Francji Madagaskar, na którym polski rząd chce organizować osadnictwo
żydowskie. Władze Rzeczpospolitej coraz mocniej naciskały na Żydów
(“Wyjedźcie! Macie dokąd! Niech każdy będzie u siebie!” – głosiły
plakaty), wprowadzano przepisy nakłaniające ich do wyjazdu z kraju. W końcu
Żydzi coraz częściej opuszczali Polskę. Jednak udawali się nie na Madagaskar,
lecz do Palestyny.
Co jeszcze znajdziemy w
“Rzeczpospolitej zwycięskiej” Ziemowita Szczereka? Na kolejnych
stronach autor przedstawia jak potężna Rzeczpospolita łączyła swój wodzowski
system z demokracją? Co spowodowała śmierć Józefa Becka oraz Naczelnego Wodza
Śmigłego-Rydza w alternatywnych latach pięćdziesiątych? Jak kształtowałaby się
sytuacja Międzymorza? Jak długo istniałaby potężna Polska?
W historii świata o triumfie
i upadku całych narodów często decyduje przypadek. I tak tchórzostwo Francuzów
i zdrada Anglików we wrześniu 1939 roku zmieniły nieodwołalnie losy Polski i
świata. W pięknej wizji historii alternatywnej nasi sojusznicy uderzają na
Niemców zza Linii Maginota. Po krótkiej kampanii polskie oddziały wkraczają do
Berlina. Pod polskim przywództwem powstaje wielka unia krajów Międzymorza
skierowana przeciwko Związkowi Radzieckiemu.
Czy to tylko wizja, czy
faktycznie tak wiele i niewiele brakowało, by losy II RP tak właśnie wyglądały?
– to już muszą ocenić historycy. Jednakże w “Rzeczpospolitej
zwycięskiej” Ziemowit Szczerek unikalne połączył historyczną wiedzę oraz
political fiction.
Michał Sobkowiak