SEANS NA WEEKEND
Ten upalny weekend,
zwłaszcza że dla niektórych wydłużony o jeden dzień, sprawi iż powrót do pracy
będzie katorgą. Niejedna osoba pod nosem powie wtedy: nie lubię poniedziałku.
Przenosimy się na początek lat 70-tych. Jest 15 września,
poniedziałek. Akcja filmu rozgrywa się w ciągu jednego dnia w Warszawie. Na
fabułę składa się kilka pozornie niezwiązanych z sobą historii, które wraz z
biegiem akcji coraz bardziej się przeplatają. W filmie pokazano niemal
wszystkie warstwy społeczne w przekroju; rolników, robotników, inteligencję,
artystów, przestępców, milicjantów i innych obywateli naszego kraju, nie
oszczędzono także obcokrajowców.
Włoski przemysłowiec Francesco Romanelli przylatuje do
stolicy Polski w sprawach handlowych. Dyrektor centrali, który miał go
podejmować, tkwi uwięziony w windzie biurowca. Tym sposobem Włocha uroczyście
witają Polacy oczekujący na zupełnie inną osobę. Na lotnisku wsiada do
niewłaściwej taksówki i tym sposobem musi radzić sobie sam w centrum obcego
miasta. Przez zbieg okoliczności trafia do biura matrymonialnego, gdzie od razu
wpada w oko sprzedawczyni kosmetyków – zapach perfum wywołuje u niej nieustanne
pobudzenie erotyczne, które ugasić może tylko ognisty brunet. Marianna i
Francesco są sobą oczarowani, jednak Włoch przypomina sobie pierwotne powody
przybycia do Warszawy. Wyrywa się więc z objęć seksownej sprzedawczyni, by
odnaleźć swych polskich kontrahentów. Po drodze przypadkiem udaremnia napad na
bank.
 

Kadr z filmu

Tymczasem milicjant kierujący ruchem musi równocześnie
opiekować się synkiem, bo w przedszkolu panuje różyczka, a żona nie może
zwolnić się z pracy – biura matrymonialnego. Delegat gminnej spółdzielni
desperacko poszukuje części do kombajnu – treblinek, przy okazji podpada
porywczemu taksówkarzowi, który robi „puste” kursy. Wstawiony artysta ma
problemy z dotarciem do domu, a budowlaniec, który zasnął w nieodpowiednim
miejscu, zostaje wyniesiony przez dźwig na dużą wysokość.
kurka wodna
„Nie lubię poniedziałku” to film fabularny produkcji polskiej.
Swoją premierę miał 27 sierpnia 1971 roku. Obraz w reżyserii i według
scenariusza Tadeusza Chmielewskiego trwa 98 minut. Kompozytorem muzyki został
Jerzy Matuszkiewicz, natomiast zdjęcia autorstwa Mieczysława Jahody zostały
zrealizowane w Warszawie (m.in. ul. Bednarska, Świętokrzyska 12 – przed
Ministerstwem Finansów, lotnisko Okęcie, poczta na ul Grochowskiej róg
Kickiego, ul. Kasprzaka, Al. Jerozolimskie).
Obsada aktorska
Kazimierz Witkiewicz jako Francesco Romanelli
Zygmunt Apostoł jako artysta
Bogusz Bilewski jako kierowca
Mieczysław Czechowicz jako złodziej
Andrzej Gawroński jako kierowca Władek
Andrzej Herder jako milicjant, tata Jacka
Joanna Kasperska jako Joasia, kierowniczka biura
matrymonialnego, mama Jacka
Halina Kowalska jako Marianna, klientka biura matrymonialnego
Wacław Kowalski jako dźwigowy, mieszkaniec bloku; w czołówce
inicjał imienia B.
Czesław Lasota jako pomocnik dźwigowego dorabiający nocami
roznoszeniem mleka
Bohdan Łazuka jako występuje w roli samego siebie
Adam Mularczyk jako taksówkarz
Kazimierz Rudzki jako dyrektor „Maszynohurtu”, mieszkaniec
bloku
Jerzy Turek jako zaopatrzeniowiec Zygmunt Bączyk z Sulęcic
 

Kadr z filmu

Historie zaprezentowane w „Nie lubię poniedziałku”
przedstawiają absurdy czasów PRL-u oraz wskazują jak w prosty sposób ubarwić
szarą polską rzeczywistość. Film ten pokazuje problemy z jakimi na co dzień
musieli borykać się obywatele PRL-u na początku lat siedemdziesiątych.
Większość z tych absurdów nie dotrwała do naszych czasów, za to pojawiły się
nowe. Zmiany jakie nastąpiły w Polsce na przestrzeni 44 lat od daty premiery
filmu powodują, iż obraz ten może być niezrozumiały przez osoby młode. Warto
jednak przypomnieć sobie te absurdy.
Michał Sobkowiak