Jeżeli Dylan uznał iż ta płyta jest mu potrzebna, to ja przyjmuję to z
pokorą. Jeżeli jednak uznał także, że płyta ta jest niezbędna mi, to się
głęboko pomylił.
pokorą. Jeżeli jednak uznał także, że płyta ta jest niezbędna mi, to się
głęboko pomylił.
Facet który napisał setki ważnych i
ważniejszych piosenek sięga po repertuar Franka Sinatry z lat 50/60. Instaluje
w studio kilkuosobowy zespół z gitarą hawajską na szpicy i mruczy swoje wersje.
Ani to odkrywcze ani podniecające zmysły. Nie ma w tych wersjach nic co
zmuszałoby słuchacza do ponownego zapoznania się z zawartością albumu.
ważniejszych piosenek sięga po repertuar Franka Sinatry z lat 50/60. Instaluje
w studio kilkuosobowy zespół z gitarą hawajską na szpicy i mruczy swoje wersje.
Ani to odkrywcze ani podniecające zmysły. Nie ma w tych wersjach nic co
zmuszałoby słuchacza do ponownego zapoznania się z zawartością albumu.
Głos Boba czasami brzmi kabaretowo
– a to już boli. Na dokładkę jak donosi polski wydawca albumu – jest to jedna z
najlepiej sprzedających w naszym kraju pozycji z katalogu wielkiego artysty. No
to już boli bardzo.
– a to już boli. Na dokładkę jak donosi polski wydawca albumu – jest to jedna z
najlepiej sprzedających w naszym kraju pozycji z katalogu wielkiego artysty. No
to już boli bardzo.
Ale życie generalnie jest od tego
aby czasami poboleć. I wtedy sięgam po mój ukochany album Dylana „Desire” (w
rezerwie „Street Legal”), który działa niczym środek przeciwbólowy.
aby czasami poboleć. I wtedy sięgam po mój ukochany album Dylana „Desire” (w
rezerwie „Street Legal”), który działa niczym środek przeciwbólowy.
Arkadiusz Kozłowski