RARYTASY Z ZAKURZONEJ GRAJĄCEJ
SZAFY
SZAFY
Było kilka, może kilkanaście minut
po godzinie dwunastej. Choć był to już czternasty dzień marca 1980 roku, pogoda
nadal była zimowa. Trzymał mróz i tylko mocno grzejące słońce przypominało o
nadchodzącej wkrótce wiośnie. Stary, poczciwy przegubowy Jelcz właśnie
dojeżdżał do kolejnego przystanku. W środku niesamowity ścisk, do tego głośno
pracujący silnik i specyficzny zapach oleju napędowego. Na dodatek kierowca
słuchający radia włączonego na cały regulator. W autobusie było jak w ulu. Gdy
dojechał do przystanku, nagle zrobiło się w nim cicho, niczym makiem zasiał.
Tylko radio ryczało z niebywałą siłą. Szok, niedowierzanie, informacje
przekazywane wśród pasażerów niczym w głuchym telefonie. I te słowa wytrychy:
Warszawa, katastrofa, samolot, Ił, ofiary, tragedia. Po dłuższej chwili autobus
ruszył w dalszą drogę. Paskudna cisza wśród pasażerów, wyjący silnik i to
koszmarne radio ryczące ze wszystkich sił i informujące, że stało się coś
tragicznego.
po godzinie dwunastej. Choć był to już czternasty dzień marca 1980 roku, pogoda
nadal była zimowa. Trzymał mróz i tylko mocno grzejące słońce przypominało o
nadchodzącej wkrótce wiośnie. Stary, poczciwy przegubowy Jelcz właśnie
dojeżdżał do kolejnego przystanku. W środku niesamowity ścisk, do tego głośno
pracujący silnik i specyficzny zapach oleju napędowego. Na dodatek kierowca
słuchający radia włączonego na cały regulator. W autobusie było jak w ulu. Gdy
dojechał do przystanku, nagle zrobiło się w nim cicho, niczym makiem zasiał.
Tylko radio ryczało z niebywałą siłą. Szok, niedowierzanie, informacje
przekazywane wśród pasażerów niczym w głuchym telefonie. I te słowa wytrychy:
Warszawa, katastrofa, samolot, Ił, ofiary, tragedia. Po dłuższej chwili autobus
ruszył w dalszą drogę. Paskudna cisza wśród pasażerów, wyjący silnik i to
koszmarne radio ryczące ze wszystkich sił i informujące, że stało się coś
tragicznego.
W takich to okolicznościach dopadła
mnie informacja o jednej z najtragiczniejszych katastrof samolotowych w
historii polskiego lotnictwa. Katastrofie, która pochłonęła 87 ludzkich
istnień. Na pokładzie tego samolotu lecącego z Nowego Jorku do Warszawy była
też znana i lubiana polska piosenkarka Anna Jantar. Wracała do kraju po
kilkumiesięcznym pobycie w USA, gdzie z wielkim powodzeniem występowała w
klubach polonijnych w Chicago i New Jersey.
mnie informacja o jednej z najtragiczniejszych katastrof samolotowych w
historii polskiego lotnictwa. Katastrofie, która pochłonęła 87 ludzkich
istnień. Na pokładzie tego samolotu lecącego z Nowego Jorku do Warszawy była
też znana i lubiana polska piosenkarka Anna Jantar. Wracała do kraju po
kilkumiesięcznym pobycie w USA, gdzie z wielkim powodzeniem występowała w
klubach polonijnych w Chicago i New Jersey.
Jeszcze przed wylotem za wielką
wodę Anna Jantar w 1979 roku rozpoczęła współpracę z zespołami Perfect i Budka
Suflera. Zaowocowało to także kolejną płytą zatytułowaną po prostu „Anna
Jantar”. Znalazły się na niej między innymi utwory Jarosława Kukulskiego, ale
także Dariusza Kozakiewicza, Zbigniewa Hołdysa czy Romualda Lipko. Czuło się na
tej płycie świeży powiew, jaki dał niewątpliwie muzyczny mariaż choćby z tak
znakomitym kompozytorem jak właśnie Romuald Lipko.
wodę Anna Jantar w 1979 roku rozpoczęła współpracę z zespołami Perfect i Budka
Suflera. Zaowocowało to także kolejną płytą zatytułowaną po prostu „Anna
Jantar”. Znalazły się na niej między innymi utwory Jarosława Kukulskiego, ale
także Dariusza Kozakiewicza, Zbigniewa Hołdysa czy Romualda Lipko. Czuło się na
tej płycie świeży powiew, jaki dał niewątpliwie muzyczny mariaż choćby z tak
znakomitym kompozytorem jak właśnie Romuald Lipko.
Płyta przyjęta została przez fanów
niezwykle ciepło a inne, nowe brzmienie dobrze rokowało na przyszłość. Potem
był wspomniany już wyjazd do USA, a po kilku miesiącach wytęskniony przez Annę
Jantar powrót do kraju… Płytę „Anna Jantar” wydały w 1979 zespolone siły dwóch
wytwórni płytowych Pronit/Tonpress KAW, pod numerem katalogowym SX 1836.
niezwykle ciepło a inne, nowe brzmienie dobrze rokowało na przyszłość. Potem
był wspomniany już wyjazd do USA, a po kilku miesiącach wytęskniony przez Annę
Jantar powrót do kraju… Płytę „Anna Jantar” wydały w 1979 zespolone siły dwóch
wytwórni płytowych Pronit/Tonpress KAW, pod numerem katalogowym SX 1836.
Była to już czwarta w dorobku
artystki płyta i niestety już ostatnia (nie licząc składanek). Myślę, że bardzo
wielu z nas na zawsze ten krążek będzie się już kojarzył z zamykającym album
utworem „Nic nie może wiecznie trwać”. Utwór, który po tragicznej śmierci Anny
Jantar nabrał zupełnie innego wyrazu i stał się jakimś dziwnym memento.
artystki płyta i niestety już ostatnia (nie licząc składanek). Myślę, że bardzo
wielu z nas na zawsze ten krążek będzie się już kojarzył z zamykającym album
utworem „Nic nie może wiecznie trwać”. Utwór, który po tragicznej śmierci Anny
Jantar nabrał zupełnie innego wyrazu i stał się jakimś dziwnym memento.
Jacek Liersch