RARYTASY Z ZAKURZONEJ GRAJĄCEJ SZAFY
Płyta, o której powiedziano niemal wszystko. W maju tego roku minęło
trzydzieści lat od jej wydania. „Brothers In Arms”, piąty studyjny album grupy
Dire Straits.
Po znakomitym koncertowym albumie „Alchemy”
wydanym raptem rok wcześniej, fani zespołu z nadzieją czekali na nowy studyjny
krążek zawierający premierowy materiał. I doczekali się. Siedemnastego maja
1985 roku płyta ukazuje się na rynku i natychmiast uzyskuje status „platynowej płyty”.
wydanym raptem rok wcześniej, fani zespołu z nadzieją czekali na nowy studyjny
krążek zawierający premierowy materiał. I doczekali się. Siedemnastego maja
1985 roku płyta ukazuje się na rynku i natychmiast uzyskuje status „platynowej płyty”.
Dziewięć znakomitych nagrań
autorstwa Marka Knopflera, z „Money For Nothing” i tytułowym „Brothers In Arms”
na czele. Te dwa utwory były niemiłosiernie ogrywane we wszystkich stacjach
radiowych, które jakby zapomniały, że na tym albumie są inne świetne nagrania.
Płyta, która dziś jest już klasyką muzyki rockowej. Jest jedną z pierwszych,
którą wydano także na płytach CD.
autorstwa Marka Knopflera, z „Money For Nothing” i tytułowym „Brothers In Arms”
na czele. Te dwa utwory były niemiłosiernie ogrywane we wszystkich stacjach
radiowych, które jakby zapomniały, że na tym albumie są inne świetne nagrania.
Płyta, która dziś jest już klasyką muzyki rockowej. Jest jedną z pierwszych,
którą wydano także na płytach CD.
Mając ją w kolekcji wracam do niej
zawsze z wielkim rozrzewnieniem, wspominając dźwięki z lat minionych, o które w
dzisiejszych szalonych czasach coraz trudniej. Bo nic innego nie daje takiej
frajdy jak doskonała, „wczorajsza” muzyka, „wzbogacona” o trzaski winylowej
płyty. Egzemplarz tej płyty dotarł w moje ręce z Francji, w prezencie od mojej
ówczesnej narzeczonej, a dziś jedynej i niewymienialnej żony.
zawsze z wielkim rozrzewnieniem, wspominając dźwięki z lat minionych, o które w
dzisiejszych szalonych czasach coraz trudniej. Bo nic innego nie daje takiej
frajdy jak doskonała, „wczorajsza” muzyka, „wzbogacona” o trzaski winylowej
płyty. Egzemplarz tej płyty dotarł w moje ręce z Francji, w prezencie od mojej
ówczesnej narzeczonej, a dziś jedynej i niewymienialnej żony.
„Towarzysze broni” do dziś są jedną
z perełek kolekcji. I tak już chyba zostanie.
z perełek kolekcji. I tak już chyba zostanie.
Jacek Liersch